Chciałabym bardzo serdecznie zaprosić Was na mój nowy wakacyjny
projekt. Tym razem bohaterami będą francuscy siatkarze, a konkretnie:
Kevin Tillie, Thibault Rossard i Earvin N'Gapeth. Będzie mi bardzo miło
jeśli będziecie ze mną :)
http://we--can--keep--it--undercover.blogspot.com/
[z]Życie jest małą ściemniarą, francą, wróblicą, cwaniarą. Plącze nam nogi i mówi idź!
Jako niespełna dziesięciolatka straciłaś rodziców w wypadku samochodowym. Od tego czasu codziennie prześladuje cię jedna myśl. Dlaczego oni musieli zginąć, dlaczego Bóg musiał zabrać akurat ich, przecież równie dobrze mógł zabrać z tego świata ciebie. Po tym wszystkim zamknęłaś się w sobie, nie chciałaś z nikim rozmawiać. Jedyną rzeczą, która trzymała cię przy życiu była siatkówka. Banalne kawałek siatki, boiska i piłka. Dla innych była to po prostu kolejna nudna gra, ale nie dla ciebie.
sobota, 9 lipca 2016
poniedziałek, 15 grudnia 2014
NOWOŚĆ
ZAPRASZAM WSZYSTKICH SERDECZNIE DO OBEJRZENIE ZWIASTUNU MOJEGO NOWEGO OPOWIADANIA ;)
http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/2014/12/zwiastun.html
http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/2014/12/zwiastun.html
niedziela, 21 września 2014
POMOC
Szukam kogoś kto jest dobry z języka polskiego. Mam do zanalizowania wiersz pod kontem nowej matury, a nie mam kompletnie pomysłu jak się za to zabrać. Jest ktoś kto może mi pomóc? Będę bardzo wdzięczna.
wtorek, 5 sierpnia 2014
NOWOŚĆ
Nowy blog.
Pod wpływem chwili zaczęłam pisać nową historię, nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie, ale jednego jestem pewna będzie w miarę krótko.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną :)
Zapraszam serdecznie, zostawcie po sobie jakiś znak :)
sobota, 19 lipca 2014
EPILOG
Wpadłem
jak szalony do szpitala. Pielęgniarka bardzo szybko zaprowadziła
mnie do sali porodowej. Na łóżku leżała już Weronika.
-Kochanie
jak się czujesz?
-Super.
Brakuje jeszcze drinka z palemką i normalnie jak na wakacjach. Nie
denerwuj mnie lepiej.
-Nie
denerwuj się kochanie.
-Dobrze
pani Weroniko rozwarcie jest na tyle duże, że możemy zaczynać. Na
trzy niech pani prze. Raz, dwa, trzy.
-Ślicznie
kochanie, jestem z ciebie dumny.
-Zamknij
się. Nie myśl, że pozwolę ci się zapłodnić po raz kolejny. Nie
ma mowy o następnej ciąży. Rozumiemy się?
Po
trzech godzinach na świat przyszedł nasz synek. Jednak chwilkę
później okazało się, że to nie koniec. Kilka minut po nim na
świat przyszła jego siostrzyczka.
-Ale
jak to dwójka? Przecież my sobie nie poradzimy.
-Mamy
siebie to nam wystarczy. Na pewno damy radę. Dziękuję ci za nie.
Dwadzieścia
pięć lat później
Ostatni
dzień mistrzostw Europy. Reprezentacja Polski gra z Włochami. Nasz
syn Kacper jest pierwszym rozgrywającym reprezentacji. Razem z
Kamilą naszą córką i kibicujemy polskiej reprezentacji. Spotkanie
było niezwykle emocjonujące, na szczęście zwycięstwo odniosła
reprezentacja Polski. Chwilę później opuściliśmy swoje miejsca i
zeszliśmy na dół do wiwatujących Polskich siatkarzy. Kamila od
razu udała się do Sebastiana – syna Krzyśka Ignaczaka, który
był jej narzeczonym. My podeszliśmy do Kacpra żeby mu
pogratulować.
-Kochanie,
jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Gratulujemy wspaniałego meczu.
-Udało
się! - powiedział i przytulił nas z całej siły.
Zostaliśmy
jeszcze na moment na parkiecie, ale musieliśmy go opuścić by można
było przygotować podium do dekoracji.
-Przyszedł
czas na nagrody indywidualne. Na początek najlepszy libero. Zostaje
nim Sebastian Ignaczak. Wielkie brawa.
-Najlepszym
rozgrywającym turnieju zostaje nie kto inny tylko Kacper Włodarczyk.
Zapraszamy serdecznie. Przy okazji gratulujemy serdecznie rodzicom
dzieci. Siatkarska rodzina pełną gębą – kontynuuje prezenter,
którym jest Igła. Przyjął ofertę Polsatu Sport i zaraz po
zakończeniu kariery został komentatorem siatkówki. Zaśmiałam się
i puściłam do niego oczko.
Po
dekoracji światła przygasły i znów usłyszeliśmy głos Igły:
-Proszę
państwa pewien młody człowiek chce zabrać głos. Pozwolimy mu na
to?
-TAK
– daje się usłyszeć z całej hali.
-W
takim wypadku zapraszam Kacpra.
Po
chwili usłyszałam głos naszego syna.
-Witam
wszystkich serdecznie i dziękuję państwu bardzo za doping.
Chciałbym poprosić bardzo serdecznie na środek moją dziewczynę
Margaret.
Po
chwili obok niego pojawiła się córka Facundo.
-Margaret
jesteś dla mnie bardzo ważna. Jestem pewny, że jesteś tą jedną
jedyną. Chciałbym żebyś zawsze była obok mnie dlatego chcę cię
zapytać czy zostaniesz moją żoną?
-Oczywiście,
że chcę.
-Nie
mogę uwierzyć w to, że nasze dzieci są już dorosłe.
-Dorosłe
są już od kilku lat, a teraz to niedługo będziesz bawiła swoje
wnuki.
-Spokojnie,
na razie nie wzięli jeszcze ślubu.
-Mówisz
tak jakbyśmy my czekali do ślubu.
Pół
roku później
Dzieciaczki
wyglądacie ślicznie. Jeszcze niedawno byliście tacy mali, a teraz
bierzecie ślub.
-Mamo
przestań bo zaraz się popłacze i nie będzie miał kto poprawić
mi makijażu.
-Możecie
mi coś obiecać?
-Co
tylko chcesz mamo – odpowiedział Kacper.
-Obiecajcie,
że o nas nie zapomnicie jak wyjedziecie do tych swoich Włoch.
-Nie
ma mowy, o tobie nie da się zapomnieć. W końcu jesteś naszą
najukochańszą mamą. Ale teraz musimy już iść po spóźnimy się
na najważniejsze wydarzenie naszego życia.
-Idźcie,
ja za chwilkę do was przyjdę.
Chwilę
po wyjściu dzieci usłyszałam, że drzwi ponownie się otwierają.
-Kochanie
chodź już. Chyba nie chcesz przegapić ślubu swoich dzieci.
-Już
idę.
-Ej
nie smuć się. To powinien być szczęśliwy dzień.
-I
taki jest, ale uświadomiłam sobie, że nie będę ich tak długo
widzieć.
-Będziemy
przyjeżdżać do nich bardzo często, oni też będą nas odwiedzać.
Nawet nie zauważysz jak to szybko minie.
-Wiesz,
że cię kocham.
-Wiem,
gdybyś mnie nie kochała nie wytrzymałabyś ze mną tak długo, a i
jeszcze jedno ja też cię bardzo kocham.
Pewnie większość z was będzie chciała mnie teraz udusić, ale musiałam skończyć to opowiadanie. Nie miałam pomysłu na ciąg dalszy. Z resztą nie lubię opowiadań ciągnących się jak telenowele.
PROSZĘ ŻEBY KAŻDY KTO CZYTAŁ OPOWIADANIE ZOSTAWIŁ PO SOBIE JAKIŚ ZNAK.
Dziękuję wam bardzo sedecznie za 25000 wyświetleń i zapraszam do Kuby i Michała i Mariusza :)
+rozpoczynam chyba pisać coś nowego, ale wstawię dopiero kiedy będę miała całość. przewiduję, że nie będzie to tak długie jak to opowiadanie.zaledwie kilka części. Na pewno dam wam o tym znać na tym blogu ;)
jeszcze raz serdecznie dziękuję wam za waszą obecność, pozdrawiam i całuję
zakochana w siatkówce
wtorek, 15 lipca 2014
54
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - TO BARDZO MOTYWUJE :)
Osiem
miesięcy później
Wojtek
właśnie gra mecz. Skra podejmuje dzisiaj u siebie drużynę z
Rzeszowa. Niestety mój stan nie pozwolił mi na dopingowanie z hali.
W końcu to już dziewiąty miesiąc, ale co z tego skoro naszemu
synkowi wcale nie spieszy się na ten świat. Przygotowałam sobie
dwa słoiki moich ulubionych ogórków kiszonych i usiadłam przed
telewizorem. Mecz był jednostronny, Skra już na samym początku
wypracowała sobie kilku punktową przewagę i dowiozła ją do końca
pierwszego i drugiego seta. W trzecim przy stanie 16:13 dla Skry
poczułam się jakoś dziwnie. Po chwili zorientowałam się, że
odeszły mi wody. Pośpiesznie chwyciłam telefon, który na
szczęście leżał obok mnie i wybrałam numer alarmowy. Następnie
wykręciłam numer Wojtka. Nie łudziłam się, że odbierze bo mecz
jeszcze trwa, ale przynajmniej nagram mu się na sekretarkę, to
odbierze zaraz po meczu.
Oczami
Wojtka
Bardzo
cieszyłem się, że trener dał mi szansę w meczu z tak dobrą
drużyną jak Resovia. Dawałem z siebie wszystko jednak cały czas
miałem jakieś dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Mecz udało
nam się wygrać w trzech setach, ale wcale nie należał do tych z
gatunku łatwych. Przy takim przeciwniku nie można ani na chwilę
stracić koncentracji bo potrafi to idealnie wykorzystać. Po krótkim
rozdaniu autografów udałem się do szatni. Chciałem jak
najszybciej znaleźć się w domu. Martwię się o Weronikę. To już
dziewiąty miesiąc, a dziecko nie chce znaleźć się na tym
świecie, ale jak to mawia pani ginekolog „sam dobrze będzie
wiedział kiedy będzie właściwy moment”. Kiedy wziąłem do rąk
telefon zobaczyłem, że mam wiadomość od Weroniki na poczcie.
-Wojtuś
kochanie, chyba się zaczęło. Zadzwoniłam po pogotowie, proszę
cię przyjedź jak najszybciej. Nie chcę być sama. A i pamiętaj
jeszcze jedno jeśli zemdlejesz na sali porodowej to cię uduszę
własnymi rękoma. - słysząc ostatnie słowa uśmiech mimochodem
wdarł się na moją twarz. Chwilę później zdałem sobie jednak
sprawę z powagi jej słów. Szybko zerwałem się z miejsca i
zacząłem zbierać swoje rzeczy.
-Co
ci się tak śpieszy? - do szatni wszedł Facundo
-Weronika
rodzi, muszę jak najszybciej jechać do szpitala
-Nie
będziesz prowadził w takim stanie. Poczekaj chwilkę zawiozę cię,
w końcu muszę być obecny przy narodzinach mojej chrześnicy.
Postanowiliśmy,
że Facundo zostanie ojcem chrzestnym małego, a matką moja
koleżanka z nowej drużyny Ania. Mimo, że Weronika nie mogła grać
w tym sezonie chodziła na treningi żeńskiej drużyny i tak od
słowa do słowa stały się najlepszymi przyjaciółkami.
-Możemy
jechać
-Dzięki,
że ze mną jedziesz.
-Nie
ma za co. Można powiedzieć, że jestem waszym aniołem stróżem.
Wybraliście już imię dla małego?
-Myśleliśmy
nad Kacprem albo Sebastianem, ale na razie nie możemy się
zdecydować.
poniedziałek, 14 lipca 2014
53
Weronika
wyszła ze szpitala po pięciu dniach od odzyskania przytomności. Na
razie mogę się nią jeszcze zajmować, ale za kilka dni jadę już
do Spały. Muszę znaleźć kogoś kto się nią zajmie. Siedziałem
w kuchni przygotowując śniadanie kiedy usłyszałem głos Weroniki.
-Wojtuś...
-Tak
kochanie.
-Mogłabym
mieć do ciebie prośbę.
-Jasne.
-Wiesz
co bo mam ochotę na ogórki kiszone, a w domu nie ma już żadnych.
-Rozumiem,
że mam się przejść do sklepu.
-Jeśli
mógłbyś.
-Ok,
za chwilkę będę – wziąłem tylko portfel z szafki i wyszedłem
do pobliskiego spożywczaka. W drodze powrotnej wpadłem na naszą
sąsiadkę panią Wandę. Bardzo miła starsza kobieta, która kilka
lat temu pochowała męża i teraz mieszka sama. Do głowy przyszedł
mi genialny pomysł.
-Pani
Wandziu mógłbym chwilkę z panią porozmawiać?
-Nie
ma sprawy Wojtuś, o co chodzi? - miałem wrażenie, że czasami
kobieta traktuje mnie jak swojego wnuczka, który swoją drogą
wyjechał do Anglii i od czasu do czasu ją odwiedza.
-Wie
pani, że za kilka dni wyjeżdżam na zgrupowanie?
-No
coś mi się tam obiło o uszy.
-I
chciałbym panią zapytać, czy nie mogłaby pani zająć się
Weroniką?
-Jeszcze
nie wydobrzała po tym okropnym wypadku?
-Po
wypadku nie ma już prawie śladu, ale jest inna sprawa.
-Jaka?
-Weronika
jest w ciąży, a doktor powiedział, że powinien się nią ktoś
zająć i tak sobie pomyślałem, że może pani mogłaby zajrzeć do
niej od czasu do czasu. Będę się starał jak najczęściej wracać
do domu, ale wie pani jak to jest, nie zawsze wszystko będzie
zależało ode mnie.
-Wojtuś
kochanie, dlaczego dopiero teraz mówisz mi o tej szczęśliwej
nowinie? Oczywiście, że mogę zająć się Weroniką, nie ma
żadnego problemu.
-Dziękuję
pani bardzo. Postaram się jakoś odwdzięczyć.
-Wystarczy,
że dasz mi jakiś bilet na wasz mecz rozgrywany w Łodzi i po
problemie.
-Ma
pani to jak w banku.
-Widzę,
że zachcianki już się zaczęły – wskazała na dwa słoiki
ogórków które trzymałem w rękach.
-Mam
wrażenie, że od kilku dni mogłaby jeść tylko same ogórki.
-Tak
to już jest z kobietami w ciąży.
-Nie
będę pani dłużej zatrzymywał. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
-Nie
ma za co. Pozdrów ode mnie Weronikę.
-Oczywiście.
-Kochanie
to ty?
-Tak,
mam dla ciebie te ogórki – kiedy wszedłem do kuchni zauważyłem
Weronikę siedzącą na blacie i wyjadającą łyżeczką nutellę
prosto z pojemnika – ale sądzę, że na razie nie będą ci
potrzebne bo widzę, że znalazłaś sobie coś w zastępstwie za
ogórki.
-Przepraszam
cię, że poszedłeś od sklepu na marne, ale po prostu kiedy tylko
wyszedłeś dostałam takiej chęci na nutellę, że nie mogłam się
opanować.
-Nie
ma żadnego problemu będziemy mieć na zapas. Rozmawiałem z panią
Wandą.
-O
czym?
-Poprosiłem
ją żeby zajęła się tobą kiedy wyjadę.
-Przecież
to tylko kłopot, mogę sama się sobą zająć.
-Nie
ma żadnego marudzenia. Będę spokojniejszy kiedy będę wiedział,
że ktoś ma cię na oku.
-Skoro
tak wolisz to niech ci będzie.
-Grzeczna
dziewczynka – podszedłem do niej i pocałowałem w usta
wysmarowane kremem – a jaka słodka – zaśmiałem się.
Subskrybuj:
Posty (Atom)