Wpadłem
jak szalony do szpitala. Pielęgniarka bardzo szybko zaprowadziła
mnie do sali porodowej. Na łóżku leżała już Weronika.
-Kochanie
jak się czujesz?
-Super.
Brakuje jeszcze drinka z palemką i normalnie jak na wakacjach. Nie
denerwuj mnie lepiej.
-Nie
denerwuj się kochanie.
-Dobrze
pani Weroniko rozwarcie jest na tyle duże, że możemy zaczynać. Na
trzy niech pani prze. Raz, dwa, trzy.
-Ślicznie
kochanie, jestem z ciebie dumny.
-Zamknij
się. Nie myśl, że pozwolę ci się zapłodnić po raz kolejny. Nie
ma mowy o następnej ciąży. Rozumiemy się?
Po
trzech godzinach na świat przyszedł nasz synek. Jednak chwilkę
później okazało się, że to nie koniec. Kilka minut po nim na
świat przyszła jego siostrzyczka.
-Ale
jak to dwójka? Przecież my sobie nie poradzimy.
-Mamy
siebie to nam wystarczy. Na pewno damy radę. Dziękuję ci za nie.
Dwadzieścia
pięć lat później
Ostatni
dzień mistrzostw Europy. Reprezentacja Polski gra z Włochami. Nasz
syn Kacper jest pierwszym rozgrywającym reprezentacji. Razem z
Kamilą naszą córką i kibicujemy polskiej reprezentacji. Spotkanie
było niezwykle emocjonujące, na szczęście zwycięstwo odniosła
reprezentacja Polski. Chwilę później opuściliśmy swoje miejsca i
zeszliśmy na dół do wiwatujących Polskich siatkarzy. Kamila od
razu udała się do Sebastiana – syna Krzyśka Ignaczaka, który
był jej narzeczonym. My podeszliśmy do Kacpra żeby mu
pogratulować.
-Kochanie,
jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Gratulujemy wspaniałego meczu.
-Udało
się! - powiedział i przytulił nas z całej siły.
Zostaliśmy
jeszcze na moment na parkiecie, ale musieliśmy go opuścić by można
było przygotować podium do dekoracji.
-Przyszedł
czas na nagrody indywidualne. Na początek najlepszy libero. Zostaje
nim Sebastian Ignaczak. Wielkie brawa.
-Najlepszym
rozgrywającym turnieju zostaje nie kto inny tylko Kacper Włodarczyk.
Zapraszamy serdecznie. Przy okazji gratulujemy serdecznie rodzicom
dzieci. Siatkarska rodzina pełną gębą – kontynuuje prezenter,
którym jest Igła. Przyjął ofertę Polsatu Sport i zaraz po
zakończeniu kariery został komentatorem siatkówki. Zaśmiałam się
i puściłam do niego oczko.
Po
dekoracji światła przygasły i znów usłyszeliśmy głos Igły:
-Proszę
państwa pewien młody człowiek chce zabrać głos. Pozwolimy mu na
to?
-TAK
– daje się usłyszeć z całej hali.
-W
takim wypadku zapraszam Kacpra.
Po
chwili usłyszałam głos naszego syna.
-Witam
wszystkich serdecznie i dziękuję państwu bardzo za doping.
Chciałbym poprosić bardzo serdecznie na środek moją dziewczynę
Margaret.
Po
chwili obok niego pojawiła się córka Facundo.
-Margaret
jesteś dla mnie bardzo ważna. Jestem pewny, że jesteś tą jedną
jedyną. Chciałbym żebyś zawsze była obok mnie dlatego chcę cię
zapytać czy zostaniesz moją żoną?
-Oczywiście,
że chcę.
-Nie
mogę uwierzyć w to, że nasze dzieci są już dorosłe.
-Dorosłe
są już od kilku lat, a teraz to niedługo będziesz bawiła swoje
wnuki.
-Spokojnie,
na razie nie wzięli jeszcze ślubu.
-Mówisz
tak jakbyśmy my czekali do ślubu.
Pół
roku później
Dzieciaczki
wyglądacie ślicznie. Jeszcze niedawno byliście tacy mali, a teraz
bierzecie ślub.
-Mamo
przestań bo zaraz się popłacze i nie będzie miał kto poprawić
mi makijażu.
-Możecie
mi coś obiecać?
-Co
tylko chcesz mamo – odpowiedział Kacper.
-Obiecajcie,
że o nas nie zapomnicie jak wyjedziecie do tych swoich Włoch.
-Nie
ma mowy, o tobie nie da się zapomnieć. W końcu jesteś naszą
najukochańszą mamą. Ale teraz musimy już iść po spóźnimy się
na najważniejsze wydarzenie naszego życia.
-Idźcie,
ja za chwilkę do was przyjdę.
Chwilę
po wyjściu dzieci usłyszałam, że drzwi ponownie się otwierają.
-Kochanie
chodź już. Chyba nie chcesz przegapić ślubu swoich dzieci.
-Już
idę.
-Ej
nie smuć się. To powinien być szczęśliwy dzień.
-I
taki jest, ale uświadomiłam sobie, że nie będę ich tak długo
widzieć.
-Będziemy
przyjeżdżać do nich bardzo często, oni też będą nas odwiedzać.
Nawet nie zauważysz jak to szybko minie.
-Wiesz,
że cię kocham.
-Wiem,
gdybyś mnie nie kochała nie wytrzymałabyś ze mną tak długo, a i
jeszcze jedno ja też cię bardzo kocham.
Pewnie większość z was będzie chciała mnie teraz udusić, ale musiałam skończyć to opowiadanie. Nie miałam pomysłu na ciąg dalszy. Z resztą nie lubię opowiadań ciągnących się jak telenowele.
PROSZĘ ŻEBY KAŻDY KTO CZYTAŁ OPOWIADANIE ZOSTAWIŁ PO SOBIE JAKIŚ ZNAK.
Dziękuję wam bardzo sedecznie za 25000 wyświetleń i zapraszam do Kuby i Michała i Mariusza :)
+rozpoczynam chyba pisać coś nowego, ale wstawię dopiero kiedy będę miała całość. przewiduję, że nie będzie to tak długie jak to opowiadanie.zaledwie kilka części. Na pewno dam wam o tym znać na tym blogu ;)
jeszcze raz serdecznie dziękuję wam za waszą obecność, pozdrawiam i całuję
zakochana w siatkówce
A wiec byłam i czytałam ;)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, że uduszę :((
OdpowiedzUsuńUwielbiałam to opowiadanie, mimo że nie byłam tu od początku, ale wszystko w swoim czasie nadrobiłam. Cieszę się, że nie przestajesz pisać i pozostawiasz jeszcze po sobie dwa blogi.
Pozdrawiam! :) :*
Nie wiem czemu ale porody zawsze są najfajniejsze ;)
OdpowiedzUsuńFenomenalne opowiadanie, szkoda że to już koniec ;/
OdpowiedzUsuńBardzo dobre zakończenie :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że za szybko się skończyło :( Tak nagle, jak była w tych włoszech i napisałaś że nie masz weny to to czułam, że niedługo koniec :( szkodaaaaa
OdpowiedzUsuńFajny był ten Blog :) jeśli nie miałaś na niego dalszego pomysłu to chyba lepiej że go zakończyłaś, lepsze to niż ciągnąć na siłę i go popsuć :) dzięki że pisałaś. Pozdrawiam i czekam na jakieś kolejne, równie fajne opowiadania :)
OdpowiedzUsuńSłodko, tak dziwnie, że dzieci siatkarzy z dziećmi siatkarzy itd, ale po za tym jest super, przeczytałam cały i nie żałuje, czekam na tw kolejny :) szkoda, ale będą kolejne? :* pozdrawiam i zapraszam http://zawsze-z-siatkowka-pati.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńJa czytałam. ;) I jak mogłam to komentowałam. ;) Szkoda że już koniec ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy. ;( No cóż teraz tylko trzeba na następnym komentować. ;) /Igła.
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynałam czytać, a tu już koniec.. :(
OdpowiedzUsuńNo nic. Cieszę się, że Weronika i Wojtek ze sobą wytrwali tak długo, że wychowali siatkarskie dzieci i że tak dobrze się im układa. :) Miód na serce!
A na dodatek Krzysiu na prezentera! No nie! Ale w roli komentatora sportowego bym go widziała! Jezuu..! Ja chcę mieć Igłę za komentatora! :D
Szkoda, ze to już koniec, ale lepiej zakończyć, niż ciągnąć bloga na siłę. :)
Życzę weny na następne opowiadania!
Całuję! :**
Super:))
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze są szczesliwi :))
pozdrawiam ^^
cudo :)
OdpowiedzUsuńBył Włodi, byłam i ja;) Opowiadanie było rewelacyjne, nie brakowało w nim dramatycznych sytuacji, niestety. Jednakowoż skończyło się happy end'em, więc jestem trzy razy na ,,TAK".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, zazdroszcząc talentu;D
/MaggieQ
Blog świetny 😍 szkoda że tak późno ba niego wpadłam. Masz talent
OdpowiedzUsuńNawet nawet ����
OdpowiedzUsuńByłam, czytałam i stwierdzam. Cudo ;)
OdpowiedzUsuń