Rankiem
następnego dnia w mieszkaniu Sebastiana panował istny bałagan. I
to wcale nie przeze mnie jakby się mogło wydawać. Po prostu
kochany Sebuś zaspał i latał jak poparzony po całym domu szukając
różnych rzeczy, począwszy na spodniach, na kluczach skończywszy.
-Gotowy?
Człowieku przecież ja się przez ciebie spóźnię na samolot.
-Spokojnie
zdążymy, nie martw się.
-Powiedz
mi jeszcze tylko gdzie są kluczyki od auta.
-Żartujesz
sobie prawda?
-Nie.
-Jesteś
cholernie nieodpowiedzialny. Zamawiam sobie taksówkę –
wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam numer.
-Zaczekaj,
są – kiedy odwróciłam się zobaczyłam jak wyciąga zgubę zza
łóżka.
-Serio?
Szkoda, że ich do lodówki nie włożyłeś. Bierz walizki i
wychodzimy.
-Tak
jest proszę pani.
-To
nie jest zabawne. Nie mam ochoty czekać na następny samolot kilku
godzin.
-Jasne,
już się nie śmieję.
Godzinę
później na lotnisku
-Obiecaj
mi, że będziesz dzwonił.
-Obiecuję.
-A
i miej oko na Facundo na kadrze.
-Nie
martw się to nie jest małe dziecko.
-Wiem
o tym, ale podobno każdy facet na poziomie umysłowym zawsze
pozostaje dzieckiem.
-A
ja?
-Wyjątek
potwierdzający regułę.
-A
i jeszcze jedno, jak wrócę do Polski oczekuję na telefon w sprawie
Alice. Mam nadzieję, że nie zdezerterujesz.
Pasażerowie
lotu do Polski...
-To
do zobaczenia mała.
-Mała
to jest twoja pała Sole.
-Oj
już się tak nie denerwuj. Dawaj przytulasa na koniec i spadaj bo
zaraz ci samolot odleci i będziesz nadal skazana na moją łaskę i
niełaskę.
-Pa.
-Dziękuję
ci za te wszystkie chwile.
-To
ja powinnam ci podziękować. To ty przemówiłeś mi do rozumu w
sprawie Wojtka.
-Nie
ma o czym mówić. Po prostu jestem starszy i mądrzejszy.
-Ty
mądrzejszy? Koń by się uśmiał.
Kilka
godzin później
Kiedy
przeszłam przez odprawę na lotnisku zauważyłam Faundo i Elenę.
-Weronika,
nawet nie wiesz jak tęskniłam.
-Głuptasie
puść mnie jeżeli nie chcesz żebym się udusiła.
-Och,
przepraszam.
-Jak
mniemam to musi być Elena o której tak dużo mi opowiadałeś.
-W
rzeczy samej. Weronika, moja przyjaciółka – Elena.
-Mam
nadzieję, że mówił o mnie same dobre rzeczy.
-Jasne,
nie masz się o co martwić.
-Gratuluję
mistrzostwa.
-Dzięki,
mam nadzieję, że jutro pójdziecie w nasze ślady.
-Też
mam taką nadzieję, ale nie możemy lekceważyć Resovii to, że
przegrali dwa pierwsze mecze nic nie oznacza.
-Dacie
radę, wierzę w was.
-Dzwonił
do mnie Wojtek. Pytał czy nie wiem kiedy wracasz do Polski.
-Mam
nadzieję, że nic mu nie powiedziałeś.
-Spokojnie
umiem trzymać język za zębami. Powiedziałem mu, że ostatnio z
tobą nie rozmawiałem.
-No
i prawidłowo.
-Dawaj
te swoje bagaże. Zbieramy się do domu.
Dwie
godziny później parkowaliśmy samochód pod jednym z osiedli na
obrzeżach Bełchatowa.
-Gdzie
my jesteśmy?
-A
fakt, nic ci nie powiedziałem. Postanowiłem przedłużyć kontrakt
ze Skrą i kupiłem mieszkanie.
-Na
jak długo zostajesz w Polsce.
-Na
razie na trzy sezony, ale nie wykluczone, że zostanę na dłużej.
-Nawet
nie wiesz jak się cieszę.
-Chodź
zaprowadzę cię do twojego pokoju. Będziesz mogła się odświeżyć
po podróży, a ja z Facundo przygotuję coś do jedzenia.
-Dziękuję.
Wyjęłam
z walizki pierwszą lepszą koszulkę i dresowe spodnie. Następnie
udałam się do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel. Kiedy zeszłam
na dół w jadalni czekała już zapiekanka.
-Dziękuję
wam, że pozwoliliście mi się u siebie zatrzymać.
-Nie
ma za co. Jesteśmy ci to winni.
-Kiedy
wyjeżdżacie do Argentyny?
-Dwa
tygodnie po skończeniu sezonu. Później mamy jeszcze tydzień
wolnego i zaczyna się liga światowa.
-Umówiłam
się z Sebastianem, że odwiedzi mnie w Polsce jakbyś chciał też
możesz wpaść.
-Pomyślę
nad tym. A i mam do ciebie prośbę. Mogłabyś zająć się
mieszkaniem podczas sezonu reprezentacyjnego?
-Oczywiście.
-Dziękuję.
-Zrozumiem,
że jedziesz jutro z nami na mecz?
-Jasne,
ale wolałabym nie jechać z tobą bo Wojtek może mnie zobaczyć.
-Nie
ma problemu pojedziesz razem z Eleną.
Super:))
OdpowiedzUsuńOby wszystko było dobrze :)
do następnego.
Świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
Zapraszam serdecznie na kolejny :)
Usuńświetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny:)