poniedziałek, 7 lipca 2014

50

Pogotowie przyjechało po dwudziestu minutach. Do ich przyjazdu sprawdzałem czy weronika cały czas oddycha. Na szczęście ani na chwilę nie przestała oddychać. Karetka zabrała ją po chwili do szpitala, ale ratownicy nie pozwolili mi z nimi jechać. Tymczasem moim oczom ukazali się Milena i Francisco.
-To wszystko wasza wina. Po co wtrącaliście się w jej życie. Nie było was dwadzieścia lat. Tak nagle przypomnieliście sobie, że macie córkę? Gdyby nie wy Weronika siedziałaby sobie teraz spokojnie ze mną w salonie i oglądała film śmiejąc się do rozpuku.
-My nie.... My tylko chcieliśmy poznać naszą córkę.
-Super wam wyszło to zapoznanie. Nie ma co. Jadę teraz do szpitala i nie chcę was tam widzieć. Rozumiemy się?
Nie czekając na odpowiedź pobiegłem do domu by zabrać samochód stojący pod budynkiem. Drogę do szpitala pokonałem ta szybko jak nigdy w życiu. Po drodze złamałem wszystkie możliwe przepisy, ale nie to było teraz najważniejsze. Najważniejsza jest teraz Weronika. Zaparkowałem samochód na szpitalnym parkingu i szybko wbiegłem do budynku szukając recepcji czy czegoś takiego.
-Dzień dobry – uśmiechnęła się do mnie pani w recepcji.
-Dzień dobry. Szukam dziewczyny, przywieziono ją niedawno z wypadku.
-A tak wiem, jest w tej chwili operowana. A pan to?
-Jestem jej narzeczonym.
-W takim wypadku proszę za mną zaprowadzę pana pod blok operacyjny.
-Dziękuję.
-To tutaj. Gdyby pan czegoś potrzebował zawsze ja albo któraś z moich koleżanek jest w dyżurce.
-Dziękuję.
Kiedy pielęgniarka odeszła usiadłem na krześle i omiotłem wzrokiem otoczenie. Sterylne białe ściany, białe fartuchy pielęgniarek przechodzących obok mnie. Nienawidzę szpitali. Kiedy byłem mały babcia pojechała do szpitala. Miały to być tylko kontrolne badania, a okazało się, że już z niego nie wyszła. Zmarła dwa dni później. Od tego czasu chowam w sercu urazę do każdej osoby chodzącej w białym kitlu. Oparłem głowę o ścianę i czekałem. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, a każda minuta zdawała się być godziną. W pewnym momencie zobaczyłem łóżko z Weroniką wyjeżdżające z sali operacyjnej. Była taka blada, na twarzy miała mnóstwo siniaków i zadrapań. Zaraz za nią z sali wyłonił się lekarz.
-Doktorze co z nią?
-Jest pan kimś z rodziny?
-Jestem jej narzeczonym.
-W takim razie zapraszam do gabinetu.
Kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu lekarz ponownie zabrał głos.
-Nie będę owijał w bawełnę. Stan pani Weroniki jest bardzo ciężki. Najbliższe godziny będą decydujące. Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
-Mógłbym ją zobaczyć.
-Tak, ale tylko na chwilę. Jest bardzo słaba, musi odpoczywać. A i jeszcze jedno, wiedział pan, że pani Weronika jest w ciąży?
-W ciąży? Ale to nie możliwe, Weronika miała wypadek i powiedzieli nam, że nie będzie mogła mieć dzieci.
-W takim razie musieli się pomylić. To piąty albo szósty tydzień.
-Dziękuję panie doktorze – wyszedł z gabinetu niedowierzając w to co usłyszał. Dokładnie wiedział kiedy poczęli swoje dziecko. To ten pamiętny wieczór kiedy jej się oświadczył. To właśnie wtedy zdarzył się cud, którego owoc przywitają za niecałe osiem miesięcy na świecie. Owoc ich wielkiej miłości.











Wczoraj zostałam chrzestną tego oto przystojniaczka :D
Słodziak prawie wcale nie płakał w kościele :D

6 komentarzy:

  1. Ooo, Weronika w ciąży ^^ Oby ją utrzymała i wyszła cało ze szpitala, a Wojtek niech się trzyma. W końcu po burzy zawsze wychodzi słońce! :)
    A tymczasem zapraszam do siebie na 9 :) http://nadziejazyjwniejtrwaj.blogspot.com/2014/07/rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, gratuluję :))

    Co do rozdziału to świetny :)
    Fajnie, że jest w ciązy :D
    Mam nadzięję,że wszystko będzie z nią w i dzieckiem w porządku :)

    pozdrawiam. Gośka

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i gratulację też bym chciała być chrzestną.Czekać tylko jak ktoś mnie o to poprosi :)
    Mam nadzieje że Wera z tego wyjdzie i cieszę się że jest w ciąży.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)
    Gratuluję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez to drugie opowiadanie myślałam, że to się już skończyło a tu nagle tyle do nadrobienia... Wow! Dzieje się :)

    OdpowiedzUsuń