Po
jakimś czasie poczułem jak ktoś położył mi rękę na ramieniu.
-Wojtek
co z Weroniką? - przed sobą zobaczyłem jej matkę.
-Mówiłem
żeby państwo tutaj nie przyjeżdżali!
-Chcemy
się tylko dowiedzieć jaki jest stan naszej córki.
-To
nie jest wasza córka. Nigdy nią nie była. Gdzie byliście jak
stawiała pierwsze kroki? Jak uczyła się mówić? Kiedy szła do
przedszkola, szkoły? Gdzie byliście? Właśnie, nie było was. Nie
było was przy niej kiedy JEJ rodzice zginęli w wypadku. Może
trzeba było lepiej szukać i Weronika nie spędziłaby tylu lat w
domu dziecka. Nie macie prawa nazywać się jej rodzicami. Proszę
was żebyście opuścili szpital.
Kiedy
podniosłem głowę do góry zobaczyłem, że w ich oczach zbierają
się łzy.
-Wiemy,
ze nie postąpiliśmy właściwie, ale chcieliśmy to naprawić.
-Co
chcieliście naprawić? Nie przeżyje już drugi raz tych lat
spędzonych w domu dziecka. Czasu nie da się cofnąć.
-Przepraszamy.
-To
nie mnie macie przepraszać, ale musicie wiedzieć jedno. Jeżeli
Weronice albo dziecku stanie się coś złego osobiście was uduszę.
-Dziecku?
O jakim ty dziecku mówisz?
-O
cholera, nie powinienem o tym mówić.
-Wojtek
o co w tym wszystkim chodzi? - usłyszałem głos Facundo.
-Nie
powinienem o tym mówić, ale skoro już powiedziałem. Weronika jest
w ciąży i paradoksalnie dowiedzieliśmy, a właściwie ja się o
tym dowiedziałem przez ten wypadek. Weronika jeszcze śpi po
operacji, ale jak się obudzi nie chcę was tu widzieć.
-Możemy
mieć do ciebie prośbę?
-Zależy
jaką?
-Przeproś
ją od nas i powiedź, że bardzo żałujemy tego co zrobiliśmy.
Gdyby jednak zmieniła zdanie i chciała się z nami spotkać niech
skontaktuje się z Emanuelem.
-Nie
liczyłbym na to. Weronika tak łatwo nie zmienia zdania, ale mogę
to państwu obiecać.
Chwilę
później małżeństwo opuściło szpital
-Wojtek
jak to jest możliwe?
-Pamiętasz
jak po obudzeniu się Weroniki pojechałeś do Polski, a ja zostałem
we Włoszech?
-Pamiętam.
-Oświadczyłem
się jej wtedy, a potem to już tak samo poszło – uśmiechnąłem
się.
-Ale
przecież lekarze mówili....
-Musieli
się pomylić. Z resztą to nie jest teraz najważniejsze.
Najważniejsze jest to żeby Weronika się obudziła. Muszę jej w
końcu przekazać tą radosną nowinę.
Następnych
kilka dni minęło mi na siedzeniu przy łóżku Weroniki. Mimo iż
powinna już się obudzić cały czas spała. Lekarze nie potrafili
mi powiedzieć jak długo to potrwa. Miałem dziwne wrażenie, że
sami nie wiedzą dlaczego trwa to tak długo. Każdego dnia
opowiadałem jej co robiłem i jak bardzo ją kocham. Dzisiaj
przyszedłem do szpitala trochę później niż zwykle bo musiałem
pojechać do lekarza zrobić badania, w końcu dostałem powołanie
do kadry b. właściwie to teraz nie wiem czy chcę jechać do Spały.
Weronika jest w szpitalu, na dodatek w ciąży. Chciałbym po prostu
być obok niej. Kiedy przyszedłem pod jej salę zobaczyłem
poruszenie. Co chwilę z pomieszczenia wychodzili lekarze albo
pielęgniarki. Próbowałem dowiedzieć się od którejś z nich o co
tu chodzi, ale każda zbywałam mnie zdawkowym stwierdzeniem „nie
teraz”. Zrezygnowany zająłem miejsce na krzesełku przed salą.
Godzinę później z sali wyłonił się lekarz prowadzący Weroniki.
-Doktorze
może mi pan powiedzieć co to wszystko oznacza?
-Panie
Wojtku mam dla pana bardzo dobrą wiadomość. Pani Weronika się
obudziła.
-Naprawdę?
Nareszcie, nie mogłem już się doczekać.
-Mogę
do niej wejść?
-Za
chwilkę pielęgniarka skończy robić ostatnie badania i będzie pan
mógł wejść, a tymczasem zapraszam do mojego gabinetu.
-Czy
coś się stało?
-Nie,
chciałbym się po prostu dowiedzieć czy będzie mógł się pan
zająć panią Weroniką po wyjściu ze szpitala?
-Przez
kilka pierwszych dni pewnie tak, ale później wyjeżdżam na
zgrupowanie do Spały.
-W
takim wypadku radziłbym panu znaleźć kogoś kto będzie mógł
pomóc pani Weronice. Przez pierwszy miesiąc na pewno będzie
jeszcze bardzo słaba. Dodatkowo będzie potęgowała to ciąża, w
końcu nie od dziś wiadomo, że pierwsze trzy miesiące są
najgorsze. Dziwne, że pani Weronika nie miała do tej pory żadnych
objawów: nudności, zmęczenia.
-Powiedział
jej pan doktor?
-Uznałem,
że pan powinien to zrobić. Także proszę iść podzielić się tą
radosną nowiną z narzeczoną.
Kilka
minut później
Kiedy
tylko przekroczyłem próg sali zobaczyłem piękny uśmiech na
twarzy Weroniki.
-Wojtuś.
-Nawet
nie wiesz jak się o ciebie bałem.
-Wiem,
wszystko słyszałam. Słyszałam każde słowo wypowiedziane przez
ciebie. Tyle razy chciałam otworzyć oczy i powiedzieć ci jak
bardzo cię kocham, ale nie mogłam.
-Muszę
ci coś powiedzieć. Ja, ty, my....
-No
wykrztuś to w końcu z siebie.
-Będziemy
mieli dziecko, jesteś w ciąży.
-Naprawdę?
-Tak,
nie wiem jak to jest możliwe, ale tak bardzo się cieszę.
-Nawet
nie wiesz jak ja się cieszę. Myślałam, że nigdy nie będę mieć
dzieci, a tu taka niespodzianka.
-Nie
żałujesz, że będziesz musiała zrobić sobie przerwę?
-Żartujesz?
Będę nosić pod sercem małą istotkę która jest owocem naszej
miłości. Czego tu żałować? Poza tym będę mogła częściej
wychodzić na mecze i oglądać takiego jednego wysokiego i
przystojnego siatkarza w akcji.
-Zaczynam
się robić zazdrosny.
-Nie masz o co wariacie, przecież to ty jesteś tym szczęściarzem. A teraz proszęcię pocałuj mnie, nawet nie wiesz jak za tym tęskniłam.
Słodko, słodziutko, aż do porzygu xd
mam nadzieję, że komuś się podoba :)
proszę o komentarze :)
Mi się podoba! Z resztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Weronika się w końcu obudziła.
Szczęściarze :) Ciekawe czy chłopczyk czy dziewczynka? :D Czekam na następny ^^
Dobrze że Wera się obudziła,i cieszę się że jest w ciąży :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Czekam na następny.
Pozdrawiam ;*
E tam, że słodko :) Nie narzekam na happy endy :)
OdpowiedzUsuń