piątek, 11 lipca 2014

52

Po jakimś czasie poczułem jak ktoś położył mi rękę na ramieniu.
-Wojtek co z Weroniką? - przed sobą zobaczyłem jej matkę.
-Mówiłem żeby państwo tutaj nie przyjeżdżali!
-Chcemy się tylko dowiedzieć jaki jest stan naszej córki.
-To nie jest wasza córka. Nigdy nią nie była. Gdzie byliście jak stawiała pierwsze kroki? Jak uczyła się mówić? Kiedy szła do przedszkola, szkoły? Gdzie byliście? Właśnie, nie było was. Nie było was przy niej kiedy JEJ rodzice zginęli w wypadku. Może trzeba było lepiej szukać i Weronika nie spędziłaby tylu lat w domu dziecka. Nie macie prawa nazywać się jej rodzicami. Proszę was żebyście opuścili szpital.
Kiedy podniosłem głowę do góry zobaczyłem, że w ich oczach zbierają się łzy.
-Wiemy, ze nie postąpiliśmy właściwie, ale chcieliśmy to naprawić.
-Co chcieliście naprawić? Nie przeżyje już drugi raz tych lat spędzonych w domu dziecka. Czasu nie da się cofnąć.
-Przepraszamy.
-To nie mnie macie przepraszać, ale musicie wiedzieć jedno. Jeżeli Weronice albo dziecku stanie się coś złego osobiście was uduszę.
-Dziecku? O jakim ty dziecku mówisz?
-O cholera, nie powinienem o tym mówić.
-Wojtek o co w tym wszystkim chodzi? - usłyszałem głos Facundo.
-Nie powinienem o tym mówić, ale skoro już powiedziałem. Weronika jest w ciąży i paradoksalnie dowiedzieliśmy, a właściwie ja się o tym dowiedziałem przez ten wypadek. Weronika jeszcze śpi po operacji, ale jak się obudzi nie chcę was tu widzieć.
-Możemy mieć do ciebie prośbę?
-Zależy jaką?
-Przeproś ją od nas i powiedź, że bardzo żałujemy tego co zrobiliśmy. Gdyby jednak zmieniła zdanie i chciała się z nami spotkać niech skontaktuje się z Emanuelem.
-Nie liczyłbym na to. Weronika tak łatwo nie zmienia zdania, ale mogę to państwu obiecać.

Chwilę później małżeństwo opuściło szpital
-Wojtek jak to jest możliwe?
-Pamiętasz jak po obudzeniu się Weroniki pojechałeś do Polski, a ja zostałem we Włoszech?
-Pamiętam.
-Oświadczyłem się jej wtedy, a potem to już tak samo poszło – uśmiechnąłem się.
-Ale przecież lekarze mówili....
-Musieli się pomylić. Z resztą to nie jest teraz najważniejsze. Najważniejsze jest to żeby Weronika się obudziła. Muszę jej w końcu przekazać tą radosną nowinę.


Następnych kilka dni minęło mi na siedzeniu przy łóżku Weroniki. Mimo iż powinna już się obudzić cały czas spała. Lekarze nie potrafili mi powiedzieć jak długo to potrwa. Miałem dziwne wrażenie, że sami nie wiedzą dlaczego trwa to tak długo. Każdego dnia opowiadałem jej co robiłem i jak bardzo ją kocham. Dzisiaj przyszedłem do szpitala trochę później niż zwykle bo musiałem pojechać do lekarza zrobić badania, w końcu dostałem powołanie do kadry b. właściwie to teraz nie wiem czy chcę jechać do Spały. Weronika jest w szpitalu, na dodatek w ciąży. Chciałbym po prostu być obok niej. Kiedy przyszedłem pod jej salę zobaczyłem poruszenie. Co chwilę z pomieszczenia wychodzili lekarze albo pielęgniarki. Próbowałem dowiedzieć się od którejś z nich o co tu chodzi, ale każda zbywałam mnie zdawkowym stwierdzeniem „nie teraz”. Zrezygnowany zająłem miejsce na krzesełku przed salą. Godzinę później z sali wyłonił się lekarz prowadzący Weroniki.
-Doktorze może mi pan powiedzieć co to wszystko oznacza?
-Panie Wojtku mam dla pana bardzo dobrą wiadomość. Pani Weronika się obudziła.
-Naprawdę? Nareszcie, nie mogłem już się doczekać.
-Mogę do niej wejść?
-Za chwilkę pielęgniarka skończy robić ostatnie badania i będzie pan mógł wejść, a tymczasem zapraszam do mojego gabinetu.
-Czy coś się stało?
-Nie, chciałbym się po prostu dowiedzieć czy będzie mógł się pan zająć panią Weroniką po wyjściu ze szpitala?
-Przez kilka pierwszych dni pewnie tak, ale później wyjeżdżam na zgrupowanie do Spały.
-W takim wypadku radziłbym panu znaleźć kogoś kto będzie mógł pomóc pani Weronice. Przez pierwszy miesiąc na pewno będzie jeszcze bardzo słaba. Dodatkowo będzie potęgowała to ciąża, w końcu nie od dziś wiadomo, że pierwsze trzy miesiące są najgorsze. Dziwne, że pani Weronika nie miała do tej pory żadnych objawów: nudności, zmęczenia.
-Powiedział jej pan doktor?
-Uznałem, że pan powinien to zrobić. Także proszę iść podzielić się tą radosną nowiną z narzeczoną.

Kilka minut później
Kiedy tylko przekroczyłem próg sali zobaczyłem piękny uśmiech na twarzy Weroniki.
-Wojtuś.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.
-Wiem, wszystko słyszałam. Słyszałam każde słowo wypowiedziane przez ciebie. Tyle razy chciałam otworzyć oczy i powiedzieć ci jak bardzo cię kocham, ale nie mogłam.
-Muszę ci coś powiedzieć. Ja, ty, my....
-No wykrztuś to w końcu z siebie.
-Będziemy mieli dziecko, jesteś w ciąży.
-Naprawdę?
-Tak, nie wiem jak to jest możliwe, ale tak bardzo się cieszę.
-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę. Myślałam, że nigdy nie będę mieć dzieci, a tu taka niespodzianka.
-Nie żałujesz, że będziesz musiała zrobić sobie przerwę?
-Żartujesz? Będę nosić pod sercem małą istotkę która jest owocem naszej miłości. Czego tu żałować? Poza tym będę mogła częściej wychodzić na mecze i oglądać takiego jednego wysokiego i przystojnego siatkarza w akcji.
-Zaczynam się robić zazdrosny.

-Nie masz o co wariacie, przecież to ty jesteś tym szczęściarzem. A teraz proszęcię pocałuj mnie, nawet nie wiesz jak za tym tęskniłam.  
















Słodko, słodziutko, aż do porzygu xd
mam nadzieję, że komuś się podoba :)
proszę o komentarze :)

3 komentarze:

  1. Mi się podoba! Z resztą jak zawsze :)
    Dobrze, że Weronika się w końcu obudziła.
    Szczęściarze :) Ciekawe czy chłopczyk czy dziewczynka? :D Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że Wera się obudziła,i cieszę się że jest w ciąży :)
    Świetny rozdział.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam, że słodko :) Nie narzekam na happy endy :)

    OdpowiedzUsuń