środa, 9 lipca 2014

51

Powolnym krokiem udałem się w kierunku sali Weroniki. Nie mogłem uwierzyć w to, że Weronika jest w ciąży. Tak bardzo bała się, że nie może mieć dzieci, a tu taka niespodzianka. Będzie musiała na jakiś czas przerwać karierę, ale myślę, że kiedy dowie się o wszystkim będzie szczęśliwa. Niepewnie wszedłem do pomieszczenia. Na białym łóżku leżała blada jak ściana Weronika. Jej wątłe ciało okalało pełno rurek.
-Weronika kochanie tak bardzo się o ciebie bałem. Musisz obudzić się jak najszybciej. Będziemy mieli dziecko. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Panie Wojtku musi pan już wyjść.
-Tak, już wychodzę.
-Kocham cię – pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali.
Kiedy stanąłem przed salą zdałem sobie sprawę, że powinienem powiadomić o wszystkim Facundo i Sebastiana. Po chwili wykręcałem już numer tego pierwszego.
-Wojtek? Już się za mną stęskniłeś?
-Weronika miała wypadek.
-Co? Dopiero się widzieliśmy.
-Wpadła pod rozpędzony samochód. Leży teraz w szpitalu jeżeli chcesz to przyjedź.
-Jasne, za chwilkę będę.
-Mógłbyś zawiadomić Sebastiana? Chyba powinien o wszystkim wiedzieć.
-Zaraz do niego zadzwonię.
-To czekam na ciebie w szpitalu.

Pół godziny później poczułem, że ktoś siada na krześle obok mnie.
-Jak to się stało?
-Siedzieliśmy sobie w domu kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Okazało się, że to rodzice Weroniki.
-Moment, moment ja tu czegoś nie rozumiem! Przecież rodzice Weroniki zginęli w wypadku. Powrócili zza światów?
-To byli zupełnie inni ludzie. Przyszli i powiedzieli, że Weronika została adoptowana, że tak naprawdę to oni są jej prawdziwymi rodzicami.
-Wcześnie zebrało im się na powiedzenie prawdy. Gdzie byli przez te dwadzieścia lat?
-Podobno szukali jej już od dłuższego czasu, ale dopiero dzięki temu, że pojechała do Włoch udało im się ją odnaleźć.
-Rozumiem, że Weronika się zdenerwowała i wybiegła z domu.
-Skąd wiesz?
-Już trochę ją znam.
-Pobiegła na cmentarz. Oni pojechali za nią, ja później też tam pobiegłem. Kiedy byłem już obok wejścia zobaczyłem Weronikę uderzającą w ten samochód. Nie mogłem nic zrobić.
-Ale wszystko będzie dobrze?
-Lekarze mówią, że trzeba czekać.
-Na pewno wszystko będzie okej. Weronika jest dzielna poradzi sobie.
-Mam nadzieję bo ma dla kogo żyć – szepnąłem pod nosem.
-Mówiłeś coś?
-Nie, nie nic.


Do dupy i bez sensu. 

3 komentarze: