sobota, 29 marca 2014

cz. 15

Następnego dnia obudził mnie delikatny pocałunek.
-Kochanie wstawaj.
-Która godzina?
-Wpół do dziesiątej.
-Oszalałeś? Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej?
-Nie miałem serca tak słodko spałaś.
-Przez ciebie spóźnię się na trening. Przyznaj się nie obudziłeś mnie dlatego żebym w ogóle na niego nie poszła.
-Przejrzałaś mnie.
-Jesteś nienormalny. Za karę zawozisz mnie na trening.
-Ok – niechętnie, ale na szczęście się zgodził.
-A i jeszcze jedno proszę zrobić mi kanapki, a ja w tym czasie pójdę pod prysznic.
Po dziesięciu minutach siedzieliśmy już w samochodzie i ruszaliśmy z parkingu.
-Myślałeś, że naprawdę zrezygnuję z treningu?
-Miałem taką nadzieję, ale wiedziałem, że nie łatwo jest cię do czegoś przekonać.
-Masz rację nie łatwo.
-Co ty na to żebym poszedł dzisiaj na twój trening?
-Wojtek nic mi się nie stanie naprawdę, nie musisz mnie niańczyć.
-Chcę po prostu pójść na trening mojej dziewczyny co w tym dziwnego?
-Nic, ale obiecaj mi, że będziesz siedział cicho.
-Będę cichutko jak mysz pod miotłą.
-W takim razie zgadzam się, ale później ja jadę na wasz trening.
-Ok.
Po chwili dojechaliśmy pod halę, ja poszłam do szatni, a Wojtek skierował się w stronę sali. Szybko się przebrałam gdyż w szatni nie było już żadnej z dziewczyn. Gdy weszłam na salę dostrzegłam Wojtka w otoczeniu moich koleżanek z drużyny.
-Ej wy tam odczepić się od mojego chłopaka.
-Widzę, że jesteśmy już wszystkie więc możemy zaczynać. 20 kółeczek wokół sali.
Rozgrzewka trwała pół godziny, następnie trener podzielił nas na dwa składy i zagraliśmy mecz. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Wojtka, a gdy tylko spoglądałam na trybuny widziałam jak na mnie patrzył. Moja drużyna wygrała dość szybko więc po godzinie podeszłam do Wojtka.
-Byłaś świetna.
-Nie przesadzaj to tylko trening. Jest wiele lepszych ode mnie.
-Dla mnie ty jesteś najlepsza. - pocałował mnie namiętnie.
-Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale idziemy na siłownię. - na salę wszedł Mario.
-Cholera zapomniałem, że dzisiaj trening siłowy. Idziesz ze mną?
-Nie mam ochoty wracać do domu na pieszo więc idę.

poniedziałek, 24 marca 2014

cz. 14

Po chwili do salonu wparowała cała drużyna Skry z trenerem na czele. Z wrażenia nie mogłam wypowiedzieć słowa.
-Widzę, że się cieszysz, że nas widzisz – zaśmiał się Kłos.
-Jasne, że się cieszę. Po prostu jestem trochę zdziwiona że przyszliście tutaj wszyscy.
-Chcieliśmy zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku.
-Jak się czujesz? - zapytał mnie trener.
-Bardzo dobrze, naprawdę nie wiem po co Wojtek upierał się żeby zawieść mnie do tego szpitala.
-Po prostu bardzo się o ciebie martwię.
-Bardzo dobrze zrobił. Nie można zostawiać takich rzeczy bez sprawdzenia.
-Nie rozmawiajmy już na ten temat. Chcecie coś do picia? - zebrałam zamówienia od wszystkich. Po chwili i tak nie pamiętałam już co kto zamawiał. Wstawiłam po prostu wodę w garnku i czekałam aż się ugotuje w końcu litr wody to mało na tylu ludzi.
-Chyba wam w czymś przeszkodziliśmy – do kuchni wszedł Kłos.
-Dlaczego tak myślisz?
-Nieuczesane włosy, źle zapięta bluzka. Fakty mówią same za siebie.
-Spojrzałam na swoją bluzkę i rzeczywiście guziki były źle zapięte.
-Mam nadzieję, że reszta się nie domyśliła.
-Po minach kilku chłopaków było widać, że się domyślają, ale nikt nie powiedział nic głośno.
-Pomożesz mi zrobić napoje. Tylko zapytaj się jeszcze raz co chcą bo zapomniałam, a najlepiej to sobie zapisz.
-Ok.

-Kiedy wracasz do treningów?
-Jutro, nie ma sensu żebym siedziała w domu.
-Wolałbym żebyś została jeszcze przez jakiś czas w domu.
-Nie bądź nadopiekuńczy Wojtuś. Nic mi nie jest, czuję się dobrze mogę wrócić do treningów.
-Jak chcesz, nie mogę ci w końcu zakazać.
-Jakie macie plany na następny weekend? - spytał Andrzej
-Jedziemy do moich rodziców – odezwał się Wojtek.
-Szkoda, myślałem, że wpadniecie do mnie na imprezkę, ale widzę, że chcesz poznać swoich przyszłych teściów.
-Jak dla mnie jest jeszcze na to troszeczkę za wcześnie, ale Wojtek się uparł.
-Chcę im przedstawić najważniejszą kobietę w moim życiu, co w tym dziwnego?
-Nic, ale widzę, że Weronika nie przejawia twojego hurraoptymizmu.
-Trudno, będzie musiała jakoś to przeżyć.
-Wiecie co chłopaki, chyba będziemy się zbierać w końcu Weronika na pewno chce odpocząć – puści mi oczko Kłos.
-To do zobaczenia jutro na treningu.
-Cześć Weronika – odparli wszyscy chórem.
Po chwili obok mnie pojawił się Włodarczyk.
-To na czym skończyliśmy? - pocałował mnie namiętnie w usta, następnie wziął na ręce i zaniósł do sypialni, a co tam się stało to już chyba nasza sprawa.

oddaje kolejną i do następnego ;)

piątek, 21 marca 2014

cz. 13

Po wyjściu ze szpitala od razu pojechaliśmy do domu. Nie miałam najmniejszej ochoty na snucie się po mieście. Gdy tylko przekroczyłam próg domu położyłam się na kanapie, a w rękę wzięłam jedną z książek Sparksa, która akurat wpadła mi w ręce. Niestety nie mogłam nacieszyć się spokojem za długo gdyż po chwili obok mnie pojawił się Wojtek.
-Co robisz?
-Nie widać?
-Kochanie, nie sądzisz, że są lepsze rzeczy do roboty niż czytanie książek?
-Akurat teraz mam ochotę poczytać książkę.
-Ale ja nie chcę żebyś czytała bo się nudzę.
-Trudno będziesz musiał jakoś to przeżyć.
-No Weronika...
-Wojtek daj mi spokój.
-Nie ma mowy. - wyrwał mi książkę z ręki i rzucił w kąt pokoju.
-Chyba oszalałeś?
-Nie. - wpił się zachłannie w moje usta – po prostu masz teraz lepsze rzeczy do roboty niż czytanie książki.
-Na przykład jakie?
-Na przykład takie – znów mnie pocałował – nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłem.
-Nie było mnie tylko dzień w domu, a nie widziałeś mnie tylko kilka. Jesteś nienormalny.
-Po prostu bardzo cię kocham.
-Ja ciebie też – znów mnie pocałował. Schodził pocałunkami coraz niżej, zdjął moją bluzkę. Powoli zbliżał się do zapięcia mojego stanika kiedy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
-Nie otwieramy.
-Ale... - nie zdążyłam nic powiedzieć bo Wojtek znów mnie pocałował. Natręt za drzwiami nie dawał jednak spokoju i ponownie usłyszeliśmy dźwięk dzwonka – myślę, że musimy otworzyć to chyba coś ważnego skoro nie odchodzi.
-Ok, ale obiecaj mi, że później dokończymy to co zaczęliśmy.
-Obiecuję, a teraz idź otwórz drzwi – wypchnęłam go z kanapy, a sama założyłam z powrotem bluzkę.



Krótko do d*py i bez sensu. Bardzo was przepraszam za to co jest powyżej i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Poza tym, że szkoła wysysa ze mnie skutecznie całą energię i nie mam kompletnie czasu na pisanie, ale postaram się dodać też coś tutaj jutro o ile pokażecie, że ktoś tu jest i wgl to czyta.

sobota, 8 marca 2014

cz. 12

Następnego dnia rano obudziłam się bardzo wcześnie. Leżenie w szpitalu jest strasznie monotonną czynnością. Wzięłam telefon i sprawdziłam wszystkie strony internetowe. Później włączyłam swoją ulubioną playlistę i słuchając moich ulubionych piosenek zasnęłam ponownie. Obudził mnie pocałunek w usta. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Wojtka.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?
-Wszystko w porządku, mam nadzieję, że będę mogła stąd dzisiaj wyjść.
-Przyniosłem ci trochę słodyczy – zza pleców wyjął opakowanie mojego ulubionego Raffaello.
-Mówiłam ci, że jesteś kochany.
-Jak minął ci wieczór.
-Facundo mnie odwiedził.
-Czego chciał?
-Porozmawialiśmy, wyjaśniłam mu wszystko. Chyba wszystko zrozumiał, przekonałam go żeby pojechał do swojej dziewczyny. A właściwie co ty tutaj robisz o tej porze? Nie powinieneś być przypadkiem na treningu?
-Poprosiłem trenera żeby dał mi dzisiaj wolne bo chciałbym spędzić ten dzień z tobą.
-Oszalałeś? To, że jestem w szpitalu nie oznacza, ze powinieneś opuszczać treningi.
-Bez przesady to tylko jeden trening. Jutro będę ćwiczył dwa razy ciężej.
-Uważaj bo ci uwierzę. Wiem jakim jesteś leniem.
-Nie prawda.
-Oj prawda, prawda.
-O której będziesz wiedziała czy dzisiaj wychodzisz?
-Za godzinę powinien być obchód tedy powinnam się wszystkiego dowiedzieć.
-Czyli mamy godzinkę dla siebie. - położył się obok mnie na łóżku.
-Nie pozwalasz sobie na za dużo?
-Myślałem, że mogę położyć się koło mojej dziewczyny.
-Jakby na to nie patrzeć jesteśmy w szpitalu. Co jeżeli ktoś wejdzie?
-Nic, nie moja wina, że tak strasznie się za tobą stęskniłem.
-Nie widzieliśmy się raptem kilka godzin.
-Dla mnie to cała wieczność. - uniósł mój podbródek do góry i delikatnie pocałował. Co ty na to żeby w najbliższy wolny weekend pojechać do moich rodziców.
-Nie uważasz, że to trochę za wcześnie?
-Nie wydaje mi się. Rodzice od dawna wiedzą, że mi się podobałaś. Chcieli cię poznać.
-Czyli jednym słowem nie mam wyboru.
-Można tak to ująć.
-Dobrze, zgadzam się.
-Dzień dobry panie Wojtku.
-Dzień dobry panie doktorze.
-Rozumiem, że stęsknił się pan za swoją dziewczyną, ale mógłby już się pan opanować, w końcu niedługo wychodzi ze szpitala.
-A propo kiedy dokładnie?
-Dokładnie to dzisiaj po południu.
-Naprawdę? - ucieszyłam się jak głupia.
-Jeżeli pani nie chce zawsze może pani zostać jeszcze na kilka dni.
-Nie, nie w żadnym wypadku.
-W takim razie koło 16 proszę przyjść do mojego gabinetu po wypis.
-Dziękuję pani doktorze.
-Tylko proszę postarać się nie przyjmować uderzeń na głowę.
-Postaram się.

Jak zwykle przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać na nową część, ale tak jakoś wyszło.
Wiecie jak fajnie jest uczyć się 6 godzin na sprawdzian i go zawalić. Ja wiem beznadziejnie -.-
Do następnego :)