Następnego
dnia rano obudziłam się bardzo wcześnie. Leżenie w szpitalu jest
strasznie monotonną czynnością. Wzięłam telefon i sprawdziłam
wszystkie strony internetowe. Później włączyłam swoją ulubioną
playlistę i słuchając moich ulubionych piosenek zasnęłam
ponownie. Obudził mnie pocałunek w usta. Kiedy otworzyłam oczy
ujrzałam Wojtka.
-Cześć
kochanie. Jak się czujesz?
-Wszystko
w porządku, mam nadzieję, że będę mogła stąd dzisiaj wyjść.
-Przyniosłem
ci trochę słodyczy – zza pleców wyjął opakowanie mojego
ulubionego Raffaello.
-Mówiłam
ci, że jesteś kochany.
-Jak
minął ci wieczór.
-Facundo
mnie odwiedził.
-Czego
chciał?
-Porozmawialiśmy,
wyjaśniłam mu wszystko. Chyba wszystko zrozumiał, przekonałam go
żeby pojechał do swojej dziewczyny. A właściwie co ty tutaj
robisz o tej porze? Nie powinieneś być przypadkiem na treningu?
-Poprosiłem
trenera żeby dał mi dzisiaj wolne bo chciałbym spędzić ten dzień
z tobą.
-Oszalałeś?
To, że jestem w szpitalu nie oznacza, ze powinieneś opuszczać
treningi.
-Bez
przesady to tylko jeden trening. Jutro będę ćwiczył dwa razy
ciężej.
-Uważaj
bo ci uwierzę. Wiem jakim jesteś leniem.
-Nie
prawda.
-Oj
prawda, prawda.
-O
której będziesz wiedziała czy dzisiaj wychodzisz?
-Za
godzinę powinien być obchód tedy powinnam się wszystkiego
dowiedzieć.
-Czyli
mamy godzinkę dla siebie. - położył się obok mnie na łóżku.
-Nie
pozwalasz sobie na za dużo?
-Myślałem,
że mogę położyć się koło mojej dziewczyny.
-Jakby
na to nie patrzeć jesteśmy w szpitalu. Co jeżeli ktoś wejdzie?
-Nic,
nie moja wina, że tak strasznie się za tobą stęskniłem.
-Nie
widzieliśmy się raptem kilka godzin.
-Dla
mnie to cała wieczność. - uniósł mój podbródek do góry i
delikatnie pocałował. Co ty na to żeby w najbliższy wolny weekend
pojechać do moich rodziców.
-Nie
uważasz, że to trochę za wcześnie?
-Nie
wydaje mi się. Rodzice od dawna wiedzą, że mi się podobałaś.
Chcieli cię poznać.
-Czyli
jednym słowem nie mam wyboru.
-Można
tak to ująć.
-Dobrze,
zgadzam się.
-Dzień
dobry panie Wojtku.
-Dzień
dobry panie doktorze.
-Rozumiem,
że stęsknił się pan za swoją dziewczyną, ale mógłby już się
pan opanować, w końcu niedługo wychodzi ze szpitala.
-A
propo kiedy dokładnie?
-Dokładnie
to dzisiaj po południu.
-Naprawdę?
- ucieszyłam się jak głupia.
-Jeżeli
pani nie chce zawsze może pani zostać jeszcze na kilka dni.
-Nie,
nie w żadnym wypadku.
-W
takim razie koło 16 proszę przyjść do mojego gabinetu po wypis.
-Dziękuję
pani doktorze.
-Tylko
proszę postarać się nie przyjmować uderzeń na głowę.
-Postaram
się.
Jak zwykle przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać na nową część, ale tak jakoś wyszło.
Wiecie jak fajnie jest uczyć się 6 godzin na sprawdzian i go zawalić. Ja wiem beznadziejnie -.-
Do następnego :)
Świetny...Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
hej. właśnie zaczęłam pisać opowiadanie,mam nadzieję ,że wpadniesz i co się podoba , http://milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl/ pozdrawiam
OdpowiedzUsuń