Następnego
dnia obudziły mnie usta Maćka. Składał delikatne pocałunki na
mojej szyi.
-Kochanie
obudź się.
-Jeszcze
chwilka.
-Dobra
śpij sobie, zjem sam to śniadanie.
-Śniadanie?
- to słowo potrafi działać cuda. Momentalnie czułam się jakbym
nie spała już od kilku ładnych godzin
–Jesteś
kochany, nie myślałam, że będziesz mnie tak rozpieszczał. -
kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Wojtka z tacą pełną pysznego
jedzenia.
-Czego
się nie robi dla swojej ukochanej.
-Dziękuję.
-Zjedz
sobie w spokoju, a ja pójdę wziąć prysznic. Za pół godziny
wychodzimy nie zapomnij.
-Tylko
zjem i zacznę się szykować.
Pół
godziny później siedzieliśmy już w samochodzie Wojtka i
podążaliśmy w stronę hali.
-Mówiłeś
chłopakom, że jesteśmy razem?
-Nie
było okazji.
-No
to nieźle się zdziwią jak zobaczą nas razem.
-Może
nie mówmy im tak od razu. Poudawajmy jeszcze trochę, że jesteśmy
przyjaciółmi. Co ty na to?
-W
sumie niezły pomysł. Ciekawe jakie będą mieli miny jak dowiedzą
się prawdy.
-Na
pewno będą zdziwieni w końcu cały czas przekonywaliśmy
wszystkich, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Bo
cały czas tak było, ale w sumie moja mama zawsze powtarzała:
między kobietą i mężczyzną przyjaźń nie przetrwa zbyt długo w
końcu i tak któreś zakocha się w tym drugim.
-I
miała rację.
-Dobrze,
że w naszym przypadku sprawdziło się to na nas obojgu. Już
jesteśmy.
-To
co, ty idź się przebież, a ja pójdę sobie usiąść na
trybunach.
-O
nie moja droga, tak łatwo ci nie pójdzie. Miałaś z nami zagrać.
-Wojtek
chyba sobie żartujesz? Co na to Miguel.
-Nie
ma nic przeciwko dzwoniłem do niego wczoraj.
-Widzę,
że jesteś sprytniejszy niż myślałam, ale o jednym zapomniałeś.
Nie wzięłam stroju.
-Nie
martw się o tym też pomyślałem. Proszę.
-Nie
wierzę przewidziałeś każdą odpowiedzialność.
-W
końcu ktoś z nas dwojga musi myśleć.
-I
że niby to ty jesteś tą osobą.
-Jasne,
że tak. Masz jakieś wątpliwości?
-Pogadamy
o tym w domu. Chodź się przebierać bo przeze mnie trener się na
ciebie zdenerwuje.
-O
mnie się nie martw. Zacznij się lepiej martwić o siebie. Tak cię
wymęczymy, że po treningu nie będziesz wiedziała jak się
nazywasz.
-Akurat
-Jeszcze
się przekonasz.
Weszliśmy
do szatni i szybko się przebraliśmy. Po chwili znajdowaliśmy się
już na sali.
-O
pan spóźnialski raczył się zjawić – zadrwił sobie z niego
Karol
-Zamknij
się i zajmij treningiem. Dzień dobry trenerze.
-Mam
nadzieję, że masz jakiś dobry powód dla którego się spóźniłeś.
-To
wszystko przez nią – wskazał na mnie palcem. Nie chciała
przyjść, ale jakimś cudem udało mi się ją namówić.
-Masz
szczęście, że to dlatego bo inaczej biegałbyś sobie 50
dodatkowych kółek.
-Dzień
dobry panie trenerze.
-Dzień
dobry Weronika. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś propozycję z
klubu to dla ciebie naprawdę duża szansa. Mam nadzieję, że
będziesz świetnie grać.
-Też
mam taką nadzieję.
-No
dobrze nie przeciągajmy panowie. To jest Weronika będzie z nami
dzisiaj grała.
-Ale
my się znamy trenerze, w końcu to przyjaciółka Wojtka.
-A
no tak zapomniałem. W takim razie zbierać te swoje szanowne tyłki
z parkietu i zaczynamy rozgrzewkę. Na początek 40 kółek wokół
sali. Ty możesz zrobić 20.
-To
nie fair trenerze, dlaczego Weronika ma biegać tylko 20 kółek –
odezwał się Kłos. Ja też chcę.
-Pogadamy
jak zmienisz płeć. Raz, raz do roboty.
Po
kilku minutach siedziałam już spokojnie na parkiecie i zaczęłam
się rozciągać. Gdy kończyłam się rozciągać miejsce obok mnie
zajął Wojtek.
-Zmęczona?
-Chyba
żartujesz. Za chwilę zobaczysz jak was rozłożę. Padniecie na
parkiet jak muchy.
-Jasne.
-Dobra
panowie – chrząknęłam – i pani dzielimy się na drużyny i
zaczynamy mecz. Składy wybierają Wojtek i Weronika.
-Wybieraj
panie mają pierwszeństwo – puścił mi oko.
-W
takim razie Mario, Facundo, Karol, Wronka, Zati i Nico.
-Ok,
no to zaczynamy.
Pierwsza
w pole zagrywki powędrowałam ja. Podrzuciłam piłkę wysoko do
góry i uderzyłam w nią z całej siły. Wojtek nie potrafił
zamortyzować uderzenia i piłka poleciała w trybuny.
-Brawo
Weronika nie wiedziałem, że tak świetnie grasz. - uśmiechnął
się do mnie Nico.
-Jeszcze
wielu rzeczy o mnie nie wiecie.
Kilka
kolejnych zagrywek wpadło w boisko lub nie zostało przyjętych
przez Wojtka i jego kolegów.
Kiedy
w polu zagrywki pojawił się Daniel piłka skierowana została w
moją stronę. Nie wiem jak to się stało, ale nie przyjęłam tej
zagrywki, a piłka uderzyła mnie w głowę. Po chwili obok mnie
pojawił się Wojtek.
-Kochanie
nic ci się nie stało? Weronika słyszysz mnie?
-Wojtek.
-Wszystko
w porządku?
-Trochę
boli mnie głowa, ale jest ok.
-Nigdy
więcej mnie tak nie strasz.
-Postaram
się – dałam mu buziaka.
-UUUUUU,
no więc tak zachowują się przyjaciele.
-Chyba
najwyższa pora powiedzieć wam, że od wczoraj jesteśmy razem.
-Nawet
nie wiecie jak się cieszymy.
W
tym momencie Facundo wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
-A
temu o co chodzi? - zapytał Andrzej.
-Nie
wiem.
Właśnie chyba reakcji Facu najbardziej się obawiałam. W końcu kiedy mówił Weronice, ze się w niej zakochał to ona powiedziała, że między nią a Włodim nic nie ma. I chyba wtedy minęła się z prawdą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Uuu... ktoś tu jest zazdrosny
OdpowiedzUsuńCoś czuje że będzie ciekawie :)
Pozdrowienia i czekam na next :*
Chciałam także zaprosić na bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://faceci-w-czerni-czerwieni-niebieskim.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam :*
PS. Przepraszam za spam
Conte <3 Szkoda go, ale nic nie poradzimy, musi znaleźć nowy obiekt westchnień...
OdpowiedzUsuńZapraszam na Kosę!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://kosakowska.blogspot.com/2014/02/rozdzia-5.html