czwartek, 6 lutego 2014

cz. 8

Następnego dnia obudziły mnie usta Maćka. Składał delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Kochanie obudź się.
-Jeszcze chwilka.
-Dobra śpij sobie, zjem sam to śniadanie.
-Śniadanie? - to słowo potrafi działać cuda. Momentalnie czułam się jakbym nie spała już od kilku ładnych godzin
–Jesteś kochany, nie myślałam, że będziesz mnie tak rozpieszczał. - kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Wojtka z tacą pełną pysznego jedzenia.
-Czego się nie robi dla swojej ukochanej.
-Dziękuję.
-Zjedz sobie w spokoju, a ja pójdę wziąć prysznic. Za pół godziny wychodzimy nie zapomnij.
-Tylko zjem i zacznę się szykować.
Pół godziny później siedzieliśmy już w samochodzie Wojtka i podążaliśmy w stronę hali.
-Mówiłeś chłopakom, że jesteśmy razem?
-Nie było okazji.
-No to nieźle się zdziwią jak zobaczą nas razem.
-Może nie mówmy im tak od razu. Poudawajmy jeszcze trochę, że jesteśmy przyjaciółmi. Co ty na to?
-W sumie niezły pomysł. Ciekawe jakie będą mieli miny jak dowiedzą się prawdy.
-Na pewno będą zdziwieni w końcu cały czas przekonywaliśmy wszystkich, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Bo cały czas tak było, ale w sumie moja mama zawsze powtarzała: między kobietą i mężczyzną przyjaźń nie przetrwa zbyt długo w końcu i tak któreś zakocha się w tym drugim.
-I miała rację.
-Dobrze, że w naszym przypadku sprawdziło się to na nas obojgu. Już jesteśmy.
-To co, ty idź się przebież, a ja pójdę sobie usiąść na trybunach.
-O nie moja droga, tak łatwo ci nie pójdzie. Miałaś z nami zagrać.
-Wojtek chyba sobie żartujesz? Co na to Miguel.
-Nie ma nic przeciwko dzwoniłem do niego wczoraj.
-Widzę, że jesteś sprytniejszy niż myślałam, ale o jednym zapomniałeś. Nie wzięłam stroju.
-Nie martw się o tym też pomyślałem. Proszę.
-Nie wierzę przewidziałeś każdą odpowiedzialność.
-W końcu ktoś z nas dwojga musi myśleć.
-I że niby to ty jesteś tą osobą.
-Jasne, że tak. Masz jakieś wątpliwości?
-Pogadamy o tym w domu. Chodź się przebierać bo przeze mnie trener się na ciebie zdenerwuje.
-O mnie się nie martw. Zacznij się lepiej martwić o siebie. Tak cię wymęczymy, że po treningu nie będziesz wiedziała jak się nazywasz.
-Akurat
-Jeszcze się przekonasz.

Weszliśmy do szatni i szybko się przebraliśmy. Po chwili znajdowaliśmy się już na sali.
-O pan spóźnialski raczył się zjawić – zadrwił sobie z niego Karol
-Zamknij się i zajmij treningiem. Dzień dobry trenerze.
-Mam nadzieję, że masz jakiś dobry powód dla którego się spóźniłeś.
-To wszystko przez nią – wskazał na mnie palcem. Nie chciała przyjść, ale jakimś cudem udało mi się ją namówić.
-Masz szczęście, że to dlatego bo inaczej biegałbyś sobie 50 dodatkowych kółek.
-Dzień dobry panie trenerze.
-Dzień dobry Weronika. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś propozycję z klubu to dla ciebie naprawdę duża szansa. Mam nadzieję, że będziesz świetnie grać.
-Też mam taką nadzieję.
-No dobrze nie przeciągajmy panowie. To jest Weronika będzie z nami dzisiaj grała.
-Ale my się znamy trenerze, w końcu to przyjaciółka Wojtka.
-A no tak zapomniałem. W takim razie zbierać te swoje szanowne tyłki z parkietu i zaczynamy rozgrzewkę. Na początek 40 kółek wokół sali. Ty możesz zrobić 20.
-To nie fair trenerze, dlaczego Weronika ma biegać tylko 20 kółek – odezwał się Kłos. Ja też chcę.
-Pogadamy jak zmienisz płeć. Raz, raz do roboty.
Po kilku minutach siedziałam już spokojnie na parkiecie i zaczęłam się rozciągać. Gdy kończyłam się rozciągać miejsce obok mnie zajął Wojtek.
-Zmęczona?
-Chyba żartujesz. Za chwilę zobaczysz jak was rozłożę. Padniecie na parkiet jak muchy.
-Jasne.
-Dobra panowie – chrząknęłam – i pani dzielimy się na drużyny i zaczynamy mecz. Składy wybierają Wojtek i Weronika.
-Wybieraj panie mają pierwszeństwo – puścił mi oko.
-W takim razie Mario, Facundo, Karol, Wronka, Zati i Nico.
-Ok, no to zaczynamy.
Pierwsza w pole zagrywki powędrowałam ja. Podrzuciłam piłkę wysoko do góry i uderzyłam w nią z całej siły. Wojtek nie potrafił zamortyzować uderzenia i piłka poleciała w trybuny.
-Brawo Weronika nie wiedziałem, że tak świetnie grasz. - uśmiechnął się do mnie Nico.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiecie.
Kilka kolejnych zagrywek wpadło w boisko lub nie zostało przyjętych przez Wojtka i jego kolegów.
Kiedy w polu zagrywki pojawił się Daniel piłka skierowana została w moją stronę. Nie wiem jak to się stało, ale nie przyjęłam tej zagrywki, a piłka uderzyła mnie w głowę. Po chwili obok mnie pojawił się Wojtek.
-Kochanie nic ci się nie stało? Weronika słyszysz mnie?
-Wojtek.
-Wszystko w porządku?
-Trochę boli mnie głowa, ale jest ok.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
-Postaram się – dałam mu buziaka.
-UUUUUU, no więc tak zachowują się przyjaciele.
-Chyba najwyższa pora powiedzieć wam, że od wczoraj jesteśmy razem.
-Nawet nie wiecie jak się cieszymy.
W tym momencie Facundo wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
-A temu o co chodzi? - zapytał Andrzej.
-Nie wiem.

5 komentarzy:

  1. Właśnie chyba reakcji Facu najbardziej się obawiałam. W końcu kiedy mówił Weronice, ze się w niej zakochał to ona powiedziała, że między nią a Włodim nic nie ma. I chyba wtedy minęła się z prawdą.
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... ktoś tu jest zazdrosny
    Coś czuje że będzie ciekawie :)
    Pozdrowienia i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam także zaprosić na bloga:
    http://faceci-w-czerni-czerwieni-niebieskim.blogspot.com/
    Serdecznie zapraszam :*
    PS. Przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  4. Conte <3 Szkoda go, ale nic nie poradzimy, musi znaleźć nowy obiekt westchnień...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na Kosę!!!!!
    http://kosakowska.blogspot.com/2014/02/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń