poniedziałek, 20 stycznia 2014

cz. 3

Wyszliście z sali. Ty od razu skierowałaś się do szatni, a Wojtek grzecznie usiadł na ławce czekając na ciebie. Postanowiłaś, ze nie będziesz się śpieszyć w końcu rano nie miałaś nawet okazji wziąć porządnej kąpieli. Weszłaś pod prysznic umyłaś swoje obolałe ciało i po około ół godzinie wyszłaś z szatni.

-Dłużej się nie dało od razu naskoczył na ciebie Włodarczyk.

-Dało się, mogę wrócić jeśli chcesz.

-Dobra nie wkurzaj się już tak przecież wiesz, że zrobiłem to tylko i wyłącznie dlatego, że cię bardzo lubię i wiem jak duży masz talent. Nie powinnaś go marnować. Jesteś jeszcze na mnie zła? - szturchnął mnie w ramię.

-Ej to bolało.

-Proszę cię kto tu powinien być bardziej obolały. To nie ja bombardowałem cię zagrywkami po sto na godzinę.

-Nie przesadzaj.

-Ja przesadzam? Patrz na moje ręce. - rzeczywiście chyba przesadziłam obie ręce były niemiłosiernie czerwone.

-Wojtek przepraszam ja nie chciałam.

-Spokojnie przeżyję, ale za karę robisz dzisiaj kolację.

-Phi też mi kara zawsze robię kolację.

-Nie dokończyłem jeszcze. I przez tydzień sprzątasz łazienkę.

-Chyba sobie żartujesz?

-Ani trochę.

-Ty wstrętna gadzino nie cierpię cię.

-A ja cię uwielbiam pocałował mnie w policzek. Dobra jedziemy już do domu.

Wsiedliśmy do samochodu, po drodze wpadliśmy na szybkie zakupy do biedronki. Znalazłam wszystko co będzie potrzebne mi do przygotowania obiadu, a Włodarczyk po chwili wynurzył się zza regału ze słodyczami z kilkoma paczkami żelek, ciastek itp.

-Po co ci tyle tego? Robisz zapasy na rok?

-Ach fakt zapomniałem ci powiedzieć chłopacy nas dzisiaj odwiedzają.

-Dopiero teraz mi o tym mówisz?

-Sorry zrobił skruszoną minę.

-Po drodze zatrzymaj się przy jakiejś cukierni nie zdążę już teraz nic upiec, a ta cała wasza drużyna to niezłe głodomory. Swoją drogą ciekawe czy Miguel wie o tym co wyprawiacie o treningach.

-Tylko nie próbuj z nim o tym rozmawiać. Da nam taki wycisk, że przez tydzień będziemy zdychać.

-No nie wiem, nie wiem. Muszę się zastanowić.

-Odpuszczę ci sprzątanie łazienki. Zgoda?

-Zgoda.

-Teraz zabierz się za robienie kolacji bo jestem głodny.

-Może mi pomożesz?

-Ok niech już będzie.

W kuchni spędziliśmy pół godziny zrobiliśmy chyba ze sto kanapek. Chociaż jak wpadnie ta cała banda to i tak okaże się to kroplą w morzu potrzeb. O wilku mowa właśnie słychać dzwonek.

-Otworzysz? - pyta Wojtek

-Już idę.

-Cześć Weronika. Co u ciebie? pierwszy w progu naszych drzwi pojawił się Facundo.

-Wszystko w porządku. A u ciebie?

-Szkoda gadać. - chciałam zapytać się co dokładnie się stało, ale Wojtek porwał mi go sprzed oczu.

Po chwili w mieszkaniu znaleźli się wszyscy przedstawiciele bełchatowskiego klubu niektórzy przyszli nawet ze swoimi drugimi połówkami. Ucieszyło mnie to bo nie byłam już jedyną kobietą w towarzystwie kilkunastu dryblasów. Poszłam do kuchni przygotować jeszcze kilka kanapek bo tak jak przypuszczałam tamte skończyły się błyskawicznie. Zaraz za mną w kuchni zjawiła się Ola dziewczyna Karola.

-Weronika powiedz mi co jest między tobą a Wojtkiem?

-Nic jesteśmy tylko przyjaciółmi.

-Nie wydaje mi się żeby on patrzył na ciebie jak na przyjaciółkę

-O czym ty mówisz Olka. Nie dał mi żadnych powodów żebym myślała o nim jak o potencjalnym chłopaku, zresztą ja nie mam teraz ochoty na żadne związki.

-Przyjmujesz propozycję ze Skry?

-Widzę, że cały Bełchatów już wie. Nie wiedziałam, że faceci to takie plotkary.

-Żartujesz? Oni są w tym lepsi od nas.

-Właśnie widzę.
Weszłam razem z Olą z powrotem do salonu. Postawiłam kanapki na stole i poprosiłam wszystkich o uwagę.

-Podjęłam decyzję.

-No nareszcie powiedz, że się zgadzasz.

-Nie przyjmuję propozycji trenera.

-Co??!! - ich oczy wyglądały jak pięciozłotówki.

-Oszalałaś? Przecież to dla ciebie wielka szansa, mogłabyś na początku swojej kariery zagrać w żeńskim odpowiedniku najlepszego polskiego klubu.

-Dlaczego nie chcesz się zgodzić? - zapytał Wojtek.

-Czuję, że nie jestem jeszcze na to gotowa, zresztą nie gram jakoś rewelacyjnie. Nie widzę tego.

-Nie wierzę dziewczyno otrząśnij się! - w tym momencie nie wytrzymałam i obie z Olką wybuchłyśmy niepohamowanym napadem śmiechu.

-Ale daliście się wkręcić - nie mogłam złapać oddechu.

-Myślałem, że naprawdę nie chcesz grać. Matko kochana.

Po chwili wszyscy zaczęli mi gratulować. Kiedy podszedł do mnie Facundo powiedziałam mu, że musimy porozmawiać. Umówiłam się z nim, że wyjdziemy za dziesięć minut przejść się po mieście bo tu nie ma warunków do rozmowy.

-To gdzie idziemy?

-Prosto przed siebie wątpię żeby o tej porze po mieście pałętało się nie wiadomo ile osób. W końcu już prawie północ. Powiesz mi o co chodzi? Dlaczego masz taki zły humor?

-Pokłóciłem się z dziewczyną.

-W czym problem zadzwoń do niej i przeproś.

-To nie jest takie proste, ona mnie zdradziła, a ja chyba zakochałem się w innej dziewczynie.

-No to musisz zastanowić się kto jest dla ciebie ważniejszy i czy byłbyś w stanie wybaczyć zdradę.

-Co zrobiłabyś na moim miejscu?

-Nie wiem nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale raczej nie miałabym siły wybaczyć zdrady.

-Boję się, że za każdym razem jak będę na nią patrzył przed oczami będę widział ją w łóżku z innym.

-No to masz odpowiedź na swoje pytanie. Tylko nie wiadomo co powie na twoje wyznanie ta druga dziewczyna.

-Możemy się łatwo przekonać.

-Oszalałeś będziesz budził jakąś dziewczynę po północy.

-Nie potrzebuję jej budzić stoi właśnie przede mną.

-O czym ty mówisz?

-To ty jesteś tą dziewczyną.

-Żartujesz sobie prawda?

-Nie. Spodobałaś mi się już na samym początku. Byłem z Eleną więc nie mogłem nic zrobić, ale teraz już nic nie stoi na przeszkodzi. Nie wiem kiedy znalazł się bardzo blisko mnie i musnął delikatnie moje usta.

-Facu proszę cię przestań ja nie mogę, nie chcę.

-To nie możesz czy nie chcesz?

-Nie jestem gotowa na związek.

-A może po prostu jesteś z Wojtkiem?

-Co wy się tak uparliście na tego Wojtka. Nic między nami nie ma. Pomógł mi bardzo i tyle.

-To nie rozumiem dlaczego nie chcesz spróbować.

-Przemyślę to i porozmawiamy za jakiś czas. Może tak być?

-Skoro musi.

-Nie obrażaj się po prostu nie jestem pewna swoich uczuć, a nie chcę cię zranić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz