poniedziałek, 2 czerwca 2014

cz. 36

Wszedłem dosłownie na chwilę do sali Weroniki. Leżała tak bezbronna w otoczeniu bieli. Nie mogłem się powstrzymać i uroniłem kilka łez. Po chwili usłyszałem dźwięk telefonu.
-Sebastian znalazłeś ją? - zapytała Alisa
-Znalazłem.
-Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku. Jakiś skurwiel ją pobił i zgwałcił. Miałem się nią opiekować, a zawaliłem na całej linii.
-To nie twoja wina.
-Właśnie, że moja.
-Można ją odwiedzić?
-Na razie nie odzyskała jeszcze przytomności. Dam ci znać jak będzie lepiej.
-Dzwoń o każdej porze dnia i nocy.

-Panie Sebastianie musi już pan iść. Pańska koleżanka potrzebuje spokoju.
-Dobrze już wychodzę.
-Weronika trzymaj się proszę cię. - pocałowałem ją delikatnie w głowę i wyszedłem z sali.
Kiedy znalazłem się poza murami szpitala miałem ochotę pójść do jakiegoś baru i zalać się w trupa żeby nie pamiętać tego całego koszmarnego dnia.
-Cholera jasna! Dlaczego ona?
Podłamany dzisiejszym dniem wsiadłem do samochodu i odjechałem w stronę domu.

Tymczasem w Polsce
-Wojtek musimy pogadać – przed drzwiami mojego mieszkania pojawił się Facundo.
-Też się cieszę, że cię widzę. Wejdź. Chcesz coś do picia?
-Nie mamy czasu na takie bzdety.
-Stało się coś?
-Owszem. Weronika jest w szpitalu.
-Jak to w szpitalu?
-Dzwonił do mnie Sebastian i powiedział, że Weronika została pobita i najprawdopodobniej zgwałcona.
-Żartujesz sobie prawda?
-Nie, nie żartuję.
-Facundo do cholery Sebastian miał się nią opiekować. Jadę tam natychmiast.
-Zarezerwowałem nam już bilety na jutrzejszy samolot.
-A co z klubem, meczami?
-Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie to teraz, w tym momencie najważniejsza jest Weronika. Zadzwonimy jutro do trenera i opowiemy mu całą sytuację. Powinien wszystko zrozumieć.
-Dziękuję, że mi o wszystkim powiedziałeś.
-Uznałem, że powinieneś wiedzieć. Wiem jak bardzo ją kochasz.

Dopiero kiedy Facundo wyszedł z mieszkania powoli zaczął dochodzić do mnie sens słów powiedzianych przez mojego kolegę. Weronika, gwałt, pobicie. Jak dużo musi przejść jeszcze ta dziewczyna, żeby w końcu mogła być szczęśliwa. Nie daruję sobie tego bo wiem, że gdybym jej nie zdradził na pewno nie wyjechałaby z Polski i nic by jej się nie stało.


Nie cierpię takiej pogody. Nic mi się nie chce, na dodatek mieliśmy jechać jutro na rajd rowerowy, ale pogoda skutecznie storpedowała nam plany.
Zostawiam wam kolejną część i pozdrawiam cieplutko w ten deszczowy i śpiący dzień.

3 komentarze:

  1. Pierwsza;D
    Szkoda mi Weroniki;//
    Dobrze, że Wojtek do niej jedzie. Niech się o nią stara. Może się wkońcu pogodzą. Oby jej pomógł sie ze wszystkim uporać.:)

    Pozdrawiam,:)

    Ps. Rozdział fajny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu świetny rozdział :) Od jakiegoś czasu czytam twojego bloga, wszystko nadrobiłam i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń