piątek, 30 maja 2014

cz. 35

W krzakach leżała Weronika. Była pobita, a jej ubranie było całe porozrywane. Podbiegłem do niej natychmiast.
-Weronika co się stało?
-On, on mnie pobił i... - głos jej się załamał, a po chwili straciła przytomność.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Jak najdelikatniej położyłem na tylnym siedzeniu samochodu, a sam jak najszybciej odjechałem do najbliższego szpitala. Po chwili z Weroniką na rękach wbiegłem na izbę przyjęć.
-Czy ktoś może mi pomóc?
-Matko kochana, co jej się stało. Proszę niech idzie pan za mną – z dyżurki wyłonił się lekarz. Zaniosłem ją na izbę przyjęć i położyłem na łóżku.
-Czy wie pan co się stało?
-Znalazłem ją w takim stanie, panie doktorze boję się, że ona mogła zostać zgwałcona.
-Wszystko sprawdzimy, ale teraz proszę pana o opuszczenie sali. Musimy zrobić niezbędne badania.
-Doktorze czy ona z tego wyjdzie?
-Nie jestem w stanie powiedzieć co dokładnie jej dolega, więcej dowiemy się dopiero po badaniach. Jest pan kimś z jej rodziny?
-Nie, ona tylko u mnie mieszka, ale z tego co wiem to nie ma nikogo.
-Jeżeli jest ktoś, kto powinien wiedzieć o tym co się stało powinien pan go zawiadomić.
Wyszedłem z sali, usiadłem na krześle przed nią i skryłem twarz w dłoniach.
-Nie powinienem zostawiać jej samej. Do cholery jasnej to wszystko moja wina. Chwilę później pomyślałem o Facundo. Powinien o wszystkim się dowiedzieć.
-Sebastian? Czemu dzwonisz do mnie o tej porze?
-Facundo, Weronika...
-Co się tam dzieje?
-Weronika została pobita.
-Miałeś się nią opiekować do jasnej cholery. Wiesz jak dużo przeszła, a teraz jeszcze to.
-To nie jest najgorsze.
-Co może być gorszego.
-Ona została chyba zgwałcona.
-W którym szpitalu jesteście. Przylecę jak najszybciej się da.
-W głównym, ale jak ty to zrobisz jest środek sezonu.
-Nie obchodzi mnie to, powinienem z nią teraz być. Trener powinien zrozumieć.
-Myślę, że powinieneś powiedzieć o wszystkim Wojtkowi.
-Masz rację, zaraz do niego zadzwonię.
Kiedy skończyłem rozmawiać z sali wyszedł lekarz.
-Niestety nie mam dla pana dobrych wiadomości. Panie Weronika rzeczywiście została zgwałcona i brutalnie pobita. Wprowadziliśmy ją w stan śpiączki, musi odpocząć. Nie wykluczone, że kiedy się obudzi będzie potrzebowała pomocy psychologa żeby poradzić sobie z tą całą sytuacją. Dlatego ważne jest to, żeby był przy niej ktoś dla niej ważny.
-Dziękuję panie doktorze. Mogę do niej wejść.
-Proszę, ale tylko na chwilkę. Naprawdę musi odpoczywać.

Wielka Brazylia pokonana. Mam ochotę wyściskać wszystkich naszych siatkarzy. Pokonaliśmy Brazylię na ich terenie po raz pierwszy od 12 lat. To dopiero 9 zwycięstwo reprezentacji Polski nad Canarinios. :)
Jak tu zasnąć po takim meczu.
Oficjalnie: kocham Dawida Podsiadło i jego piosenki!





wtorek, 27 maja 2014

cz. 34

Wybiegłem jak szalony z klubu. Mimo tego, iż wypiłem kilka drinków bez zastanowienia wsiadłem do samochodu by jak najszybciej znaleźć się pod mieszkaniem. Po chwili zaparkowałem pod osiedlem i biegłem ile sił w nogach na nasze piętro.
-Weronika? Jesteś tu?
Przeszukałem wszystkie pokoje, ale w żadnym z nich nie znalazłem dziewczyny. Postanowiłem, że zadzwonię do którejś z jej koleżanek może wróciła do klubu.
-Sebastian?
-Nie wiesz może czy Weronika nie wróciła?
-Nie ma jej nigdzie, ale znaleźliśmy jej torebkę. Jest wszystko oprócz telefonu, może spróbuj się z nią skontaktować.
-Ok.
Chwilę później wybierałem numer mojej współlokatorki. Niestety nie odebrała telefonu. Zacząłem martwić się nie na żarty w końcu to nie jest normalna sytuacja, a Weronika nie zna jeszcze za dobrze Włoch. Nie możliwe żeby sama wyszła z klubu na dodatek bez torebki. Do głowy zaczęły przychodzić mi różne myśli. Postanowiłem odwiedzić wszystkie szpitale w mieście. Niestety, a może w sumie dobrze, że nie znalazłem jej w żadnym z nich. Nie zastawiałem się długo i pojechałem na pierwszą lepszą komendę policji by zgłosić zawiadomienie o zaginięciu Weroniki. Normalnie zgłoszenie przyjmują dopiero po upłynięciu 24 godzin od zaginięcia, ale myślę, że wezmą pod uwagę to, że Weronika jest we Włoszech dopiero od kilku dni i kompletnie nie zna miasta. Kiedy skończyłem składać zawiadomienie i wyszedłem z komendy usłyszałem dźwięk przychodzącego połączenia. Bez zastanowienia nacisnąłem zieloną słuchawkę nawet nie patrząc na to kto dzwoni.
-Sebastian.
-Weronika. Boże dziewczyno gdzie ty jesteś?
-Sebastian błagam cię przyjedź – rozpłakała się.
-Weronika uspokój się i powiedz gdzie jesteś.
-Nie wiem gdzie to dokładnie jest, ale widzę jakiś kościół, szkołę, a trochę dalej centrum handlowe.
-Za chwilkę będę, wiem gdzie to jest.
Wsiadłem z powrotem do samochodu i na złamanie karku jechałem w miejsce, które wskazała mi Weronika. Zaparkowałem samochód i wysiadłem.
-Weronika? - nikt mi nie odpowiedział. Zacząłem przeszukiwać kawałek po kawałku. W pewnej chwili zauważyłem jakąś postać leżącą na ziemi. Podbiegłem do niej to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach.

niedziela, 25 maja 2014

Podziękowanie

Dziękuję bardzo serdecznie wam wszystkim i każdemu z osobna za czytanie mojego bloga. Właśnie przed chwilą liczba wyświetleń przekroczyła 10000 wyświetleń. Bardzo cieszę się, że komuś podoba się to co piszę. Wiem, że nie jest to może jakieś super genialne, ale jednak. Nie wiem jak długo potrwa to opowiadanie, mam jeszcze kilka ciekawych pomysłów i mam nadzieję, że nie raz zaskoczy was to co stworzę. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam gorąco ;*

cz. 33

Wieczorem myślałam już tylko o tym żeby pójść do klubu i zapomnieć o całym tym dniu, który zaczął się świetnie, a z każdą kolejną chwilą było coraz gorzej. W drodze do klubu nie odezwaliśmy się z Sebastianem ani słowem. Kiedy chciałam wysiąść z samochodu Sebastian złapał mnie za rękę.
-Musimy porozmawiać.
-Też tak sądzę, ale nie uważasz, że to nie jest odpowiednie miejsce na rozmowy.
-Dobrze wiem co przeszłaś i przepraszam cię, że pozwoliłem żeby doszło do tego pocałunku, obiecuję, że już nigdy więcej się to nie powtórzy.
-Sebastian nie obwiniaj się, też mogłam to przerwać. Umawiamy się że zapominamy i żyjemy tak jakby to się nie wydarzyło. Traktuję cię jak przyjaciela i nie chcę żeby relacja między nami się zepsuła.
-Idziemy?
-Jasne.

Po chwili weszliśmy do klubu i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Ominęłam Emanuela gdyż nie miałam ochoty na spotkanie z nim sam na sam.
-Idę po drinka. Przynieść ci coś – spytał Sebastian.
-Pójdę z tobą.
Poszliśmy do baru, zamówiliśmy po drinku i razem z napojami wróciliśmy do naszego stolika. Nie było mi dane wypić całego drinka do końca gdyż po chwili do tańca poprosił mnie Sebastian. Bawiliśmy się świetnie na parkiecie. Przetańczyliśmy kilka piosenek. Zachowywaliśmy się tak jakby to co zdarzyło się dzisiaj nie miało w ogóle miejsca. Kiedy poczułam się zmęczona postanowiłam udać się do toalety. Po drodze minęłam nasz stolik przy którym siedział Emanuel, który dziwnie się na mnie popatrzył. Na prawdę nie wiem o co chodzi temu człowiekowi, w końcu nic mu nie zrobiłam. W toalecie spędziłam kilka minut kiedy wyszłam z pomieszczenia poczułam silne uderzenie w tył głowy. Nie pamiętam co działo się później bo niestety straciłam przytomność.

Perspektywa Sebastiana
Kiedy Weronika poszła do toalety usiadłem do stolik by czegoś się napić. Po jakimś czasie zaniepokoiłem się nieco, że Weronika nadal nie wróciła. Postanowiłem jej poszukać. Pierwszym miejscem o którym pomyślałem była toaleta. Bez żadnego skrępowania wpadłem do damskiej toalety i zacząłem przeszukiwać kabiny. W żadnej z nich nie znalazłem Weroniki. Wróciłem na salę by sprawdzić czy może nie wróciła na parkiet. W tłumie ciężko było cokolwiek zauważyć, dlatego postanowiłem poprosić DJ-a o pomoc.
-Przepraszam państwa bardzo, że zakłócam zabawę, ale czy jest może na sali Weronika Zamojska?
Kiedy nikt mi nie odpowiedział przestraszyłem się nie na żarty.
-Sebastian, co się dzieje?
-Nie mogę nigdzie znaleźć Weroniki.
-Może wróciła do domu?
-Masz rację, pojadę to sprawdzić.
-Gdyby się znalazła to daj znać.
-Jasne, na pewno was powiadomię.

wtorek, 20 maja 2014

cz. 32

-O państwo Sole przyjechali – kiedy wyszliśmy z samochodu bok nas pojawił się Emanuele.
- Emanuele opanuj się.
-Przecież jak na dłoni widać, że coś was łączy.
-Jesteś nienormalny – wykrzyczałam mu w twarz i pobiegłam do szatni.
-Człowieku czy ty oszalałeś? Jak możesz oskarżać nas o romans? Masz jakieś przesłanki ku temu? No właśnie! Powinienem obić ci mordę, ale nie chcę mieć problemów u trenera. - spojrzałem z pogardą na mojego klubowego kolegę i pobiegłem do szatni dziewczyn. Na szczęście nikogo w niej nie było oprócz płaczącej Weroniki siedzącej w kącie.
-Weronika proszę cię nie płacz. Nie możesz mu pokazać, że tak działają na ciebie jego słowa.
-Dlaczego on tak myśli? Przecież my nic złego nie robimy.
-Powiedziałem mu żeby trzymał się od ciebie z daleka, zdenerwował się i chyba chciał żebyśmy się od siebie oddalili. Mówiłem ci, że to typowy podrywacz, myślał, że uda mu się ciebie uwieźć, a ja wyraźnie dałem mu do zrozumienia, że ma się nie wtrącać w twoje życie.
-Dziękuję ci, że się tak o mnie troszczysz.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
Nie wiem jak to się stało, ale nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Pod wpływem emocji zaczęliśmy namiętnie się całować. Na szczęście w porę się opamiętałam.
-Weronika tak strasznie cię przepraszam.
-Idź stąd chcę być sama.
-Jeszcze raz cię przepraszam.
-Uznajmy to za chwilową słabość. Nigdy więcej nie może się to powtórzyć.
-Jasne.

Szybko wyszedłem z szatni dziewczyn. Usiadłem w naszej i skryłem twarz w dłoniach. Dlaczego jestem tak głupi? Dlaczego ją pocałowałem. Weronika to piękna dziewczyna, Facundo mówił mi jak bardzo jest wrażliwa, a ja głupi tak się zachowałem. Nie wybaczę sobie tego nigdy.

Tymczasem u Weroniki
Nie wiedziałam co mną kierowało. Dlaczego pozwoliłam żeby doszło do tego pocałunku. W przypływie emocji wykręciłam numer Wojtka. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Weronika?
-Cześć Wojtek.
-Po co dzwonisz?
-Chciałam usłyszeć twój głos.
-Weronika? Czy coś się stało?
-Nic się nie stało, po prostu chciałam ci powiedzieć, że za tobą tęsknię.
-Mogę przylecieć na weekend do Włoch jeśli tylko chcesz.
-Nie jestem jeszcze na to gotowa, ale na pewno dam ci znać gdybym chciała żebyś przyjechał.
-Na pewno?
-Na pewno.
-Kocham cię Weronika – kiedy usłyszałam te słowa nacisnęłam czerwoną słuchawkę oznaczającą koniec rozmowy i rozpłakałam się po raz kolejny.

Po chwili zebrałam się jednak w sobie i dałam radę pójść na trening. Cały czas czułam na sobie wzrok Sebastiana. Czasami nasze spojrzenia spotykały się. Widziałam, że jest smutny, ale wiedziałam też że nie mogę wykorzystywać go by zapomnieć o Wojtku.

poniedziałek, 19 maja 2014

cz. 31

Od poranka następnego dnia myślami byłam już przy imprezie, która miała odbyć się wieczorem. Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zapomnę o tym co wydarzyło się w Polsce. Od rana chodziłam uśmiechnięta po mieszkaniu, postanowiłam nawet z własnej woli zrobić śniadanie dla Sebastiana. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i zajęłam się przygotowaniem naleśników. Niestety nic więcej nie udałoby mi się wyczarować ze względu na dość ubogi zasób naszej lodówki. Bez wątpienia jutro trzeba będzie wybrać się na jakieś zakupy. Kiedy skończyłam przygotowywać posiłek postanowiłam obudzić Sebastiana co wcale nie było takie łatwe. Podeszłam do jego łóżka i zaczęłam do niego mówić.
-Pobudka, śniadanie na stole – nic. Halo, proszę pana proszę wstawać – nic. Postanowiłam wytoczyć trochę większe armaty i krzyknęłam na całe gardło – pali się. Sebastian momentalnie wyskoczył z łóżka i wybiegł z pokoju.
-Gdzie się pali?
-Nigdzie, po prostu nie mogłam cię obudzić i tylko to mogło zadziałać.
-Wiesz co? Jesteś wstrętna.
-Następnym razem wyleję ci na głowę kubeł zimnej głowy skoro wolisz, a tak poza tym na stole w kuchni czeka na ciebie śniadanie. Życzę smacznego, a ja idę na zakupy. W końcu muszę jakoś wyglądać na tej dzisiejszej imprezie.
-Poczekaj chwilkę zjem śniadanie i pojadę z tobą.
-A czy ja mówiłam, że chcę żeby ktoś mi towarzyszył? Może chcę pobyć chwilkę sama.
-Ok, nie denerwuj już się tak. To przynajmniej pozwól mi po siebie przyjechać i odwieźć cię na trening.
-Na to mogę się zgodzić. Trening mam na 14 więc koło 13:30 możesz przyjechać pod galerię.
-No to jesteśmy umówieni.
-Smacznego – krzyknęłam i wyszłam z mieszkania.

Do galerii miałam stosunkowo blisko więc postanowiłam pójść na pieszo, aż żal było mi marnować tak ładną pogodę na jazdę komunikacją miejską. Na samą myśl o ścisku panującym w tym środku transportu było mi niedobrze. Gdy tylko przekroczyłam próg galerii oddałam się w wir zakupów. Odwiedziłam chyba wszystkie możliwe sklepy. Kupiłam kilka pięknych dziewczęcych sukienek, parę spodni i śliczne sandałki. Zadowolona zakupami nie spostrzegłam nawet, że jest już tak późno. Świetnie, Sebastian mnie zabije – pomyślałam. Szybkim krokiem skierowałam się przed budynek gdzie dość szybko odnalazłam auto mojego współlokatora.
-Gdzieś ty była tyle czasu?
-Oj nie denerwuj się na mnie, po prostu straciłam rachubę czasu.
-Ciesz się, że w ogóle jeszcze tutaj jestem, właśnie miałem jechać na trening.
-Nie zaczekałbyś na mnie.
-Nie mam ochoty biegać karnych kółek, ani sprzątać piłek za spóźnienie się na trening. Wsiadaj szybko i jedziemy, nie ma czasu.
-Tak jest.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie i w szybkim tempie pokonywaliśmy drogę do hali.
-Widzisz, jesteśmy nawet przed czasem.
-Tylko dlatego, że jestem świetnym kierowcą, inaczej na pewno byśmy nie zdążyli.
-Oj już nie schlebiaj tak sobie.



Liczę na wasze komentarze. Jeżeli do jutra będą minimum trzy komentarze dodam nową część. Zdradzę tylko, że już niedługo będzie się dużo działo.
Nie chcę żebyście pomyśleli, że błagam was o te komentarze. Po prostu liczba wyswietleń w jednym dniu nijak ma się do tego ile komentarzy jest pod wpisem. W porównaniu do prawie 200 wyświetleń 1 komentarz to nic. Uwierzcie mi, że komentarze bardzo motywują do pracy. Liczę na was.

Pozdrawiam serdecznie :)

niedziela, 18 maja 2014

cz. 30

-Nareszcie. Co ty tam tak długo robiłaś?
-Pogadałam chwilkę z dziewczynami. Miałeś rację są całkiem fajne.
-No widzisz.
-Co ty na to żeby pójść jutro na miasto zaszaleć?
-Planujesz coś?
-Razem z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić imprezkę zapoznawczą. Rozpuść wici wśród swoich kolegów z drużyny.
-To o której jutro?
-Jakoś wieczorem. Może koło 20.
-Dam im znać.
-Całkiem przystojnych masz twych swoich kolegów z drużyny.
-Że co proszę?
-Nie denerwuj się tak. Przecież żartowałam. Ty jesteś najprzystojniejszy – puściłam do niego oczko.
-Ale tak na serio to uważaj na Emanuela. Zachowywał się dzisiaj dziwnie, mówił o tobie w tak dziwny sposób, że miałem ochotę przywalić mu w mordę.
-Nie denerwuj się nie mam ochoty na nowe znajomości, a tak między nami to wcale nie jest w moim typie.
-Uspokoiłaś mnie.
-Teraz proszę szybko zawieźć mnie do domu bo jestem zmęczona.
-Ok, ale w zamian zrobisz kolację.
-Nie za dużo wymagasz?
-Nie – wystawił mi język.
-No ok niech ci będzie.
Dziesięć minut później Sebastian parkował samochód na osiedlu. Po wejściu do domu od razu skierowałam się do kuchni. Postanowiłam zrobić zapiekankę. Pół godziny później postawiłam gotowe parujące danie na stole.
-Kolacja!
-Już idę – po chwili obok mnie pojawił się Sebastian.
-Pięknie pachnie.
-Już tak nie słódź. Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
-Na pewno.

-Nie tęsknisz za Polską?
-Jasne, że tęsknię, ale nie wyobrażałam sobie mieszkania w jednym mieście z Wojtkiem.
-Mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne.
-Z tego co mówił mi Facundo bardzo go kochałaś, on ciebie zresztą też. Myślę, że jeszcze kiedyś będziecie razem. Pogodzicie się, a po kilku latach będziecie się jeszcze z tego śmiać.
-Pożyjemy, zobaczymy.

Szaleję i dodaję dzisiaj kolejną część. Liczę na wasze komentarze :)

sobota, 17 maja 2014

cz. 29

Po chwili na sali ponownie pojawiła się Weronika przebrana w sportowy strój.
-Jako, że dzisiaj mamy trening z chłopakami postanowiłem, że zagracie sobie mecz dziewczyny kontra chłopaki. Trener chłopaków się zgodził więc nie ma problemu. Mam idealną okazję by sprawdzić jak na boisku zachowa się nasz nowy nabytek – Weronika. Skład wyglądają tak: Weronika, Alisa, Margaret, Ana, Daniele, Aleks i Izabel. Resztę w razie potrzeby będę wprowadzał na boisko.
-No to teraz wy panowie. Skład: Sebastian, Emanuele, Donald, Michele, Filippo, Cwetan, Massimo. Zapraszam na boisko.
Gra rozpoczęła się na dobre. Na początku nie szło mi za dobrze. Kiedy stanęłam pod siatką naprzeciwko Sebastiana odezwał się do mnie.
-Nie stresuj się tak bardzo. Nie możesz wtedy pokazać w pełni swoich umiejętności. Grasz o wiele lepiej niż pokazujesz to teraz.
-Dzięki postaram się.
-Nie ma za co.
Po tym co powiedział mi Sebastian grało mi się dużo lepiej. Udało mi się nawet kilka razy zablokować ataki chłopaków. Ustrzeliłam ich nawet kilka razy zagrywką i zapisałam na swoim koncie trzy asy serwisowe.
-No, no muszę przyznać, że Sebastian ani trochę nie przesadzał zachwalając cię.
-Dziękuję.
-Treningi mamy dwa razy dziennie. Zazwyczaj zgrywają się z treningami chłopaków, więc nie powinno być problemów z dojazdem bo z tego co wiem to mieszkasz na razie z Sebastianem, tak?
-Tak, na razie nie udało mi się wynająć nic własnego więc jestem zdana na łaskę i nie łaskę Sebastiana.
-To chyba wszystko, możesz iść do szatni się przebrać.

-Dziewczyno muszę przyznać, że grasz świetnie – odezwała się Margaret gdy tylko weszłam do szatni.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadza. Na prawdę grasz dobrze. Martwiłyśmy się strasznie po tym co stało się Pauline, ale widzę, że nie mamy podstaw do zamartwiania się.
-Co powiecie na imprezkę zapoznawczą? - zapytała Alisa.
-Jestem jak najbardziej za.
-Może zaprosimy chłopaków.
-Świetny pomysł.
-No to może jutro wieczorem? Sobota, w niedzielę tylko jeden trening.
-Idealnie.
-Wyślemy adres Sebastianowi sms-em. Tylko porozmawiaj z nim wcześniej.
-Ok, muszę lecieć bo już na pewno na mnie czeka.
-To do jutra.


Oddaję wam nową część i pozdrawiam :)
Polska znowu wygrała 3:0. Dzisiaj wyglądało to dużo lepiej niż wczoraj, a jutro liczę na powtórkę :)

wtorek, 13 maja 2014

cz. 28

Kiedy Sebastian wyszedł usiadłam na trybunach by spokojnie poczekać aż zaczną się schodzić ludzie. Nie ukrywam, że trochę się denerwowałam. Nowy kraj, nowi ludzie, nowa drużyna. Mam nadzieję, że sobie poradzę. Moje rozmyślenia przerwał głos Sebastiana.
-Co ty taka zamyślona. Nie zauważyłaś nawet, że dziewczyny weszły już na salę.
-Rzeczywiście, sorry trochę odpłynęłam.
-Chodź przedstawię cię.
-Dzień dobry panie trenerze to Weronika pańska nowa zawodniczka – podeszliśmy do trenera żeńskiej drużyny.
-Bardzo miło mi cię poznać. Mam nadzieję, że jesteś chodź w połowie tak dobra jak mówił Sebastian. Nie ukrywam, że potrzebujemy bardzo dobrej zawodniczki na twojej pozycji. Pauline – nasza podstawowa atakująca złapała kontuzję i niestety nie zagra już do końca roku. Mam nadzieję, że godnie ją zastąpisz.
-Postaram się panie trenerze.
-Chodź przedstawię cię zawodniczkom.

-Dziewczyny to wasza nowa koleżanka Weronika. Zastąpi Margaret, która jak wiecie nie zagra niestety do końca sezonu. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją miło do drużyny i pomożecie jej się zaaklimatyzować we Włoszech. Może opowiesz coś o sobie.
-Cześć. Mam na imię Weronika tak jak już trener powiedział. Przyjechałam z Polski, to chyba tyle.
-Dobrze dziewczyny proszę bardzo 20 kółeczek wokół sali, a ty idź się przebierz.
-Ale ja nie mam stroju.
-Spokojnie o wszystkim pomyślałem. Strój czeka na ciebie w szatni.
-Ale jak?
-Widzisz, nawet nie zauważyłaś jak wyjąłem go z twoich walizek.
-Dzięki.
-Nie ma za co. Od tego tutaj jestem żeby ci pomagać.

Weronika poszła się przebrać, a ja podszedłem do chłopaków ze swojej drużyny.
-Śliczna ta twoja Weronika. Ma kogoś?
- Emanuele błagam daj sobie siana. Dopiero co zerwała z chłopakiem. Raczej nie ma teraz ochoty na randki z kimkolwiek.
-Zobaczymy.
-Trzymaj się od niej z daleka rozumiesz? Bo jak nie to będziemy inaczej rozmawiać.
-Ok, ok. Co ty taki zdenerwowany. Przecież tylko sobie żartuję.
-To lepiej sobie tak nie żartuj.







Komentować, komentować. To strasznie motywuje.
Jak wam się podoba nowy wygląd?
Trochę motywacji dla was: 5 komentarzy - nowa część :)

sobota, 10 maja 2014

cz. 27

Dziesięć minut później siedzieliśmy znów w samochodzie Sebastiana.
-Powiedz, że stąd nie jest daleko na halę. Nie mam zamiaru tłuc się niewiadomo ile autobusami.
-Jakieś piętnaście minut spacerkiem, ale jeżeli będziemy mieli treningi na tą samą godzinę to możemy jeździć razem.
-Macie treningi razem z dziewczynami?
-Co w tym takiego dziwnego? Gramy razem na treningach, dzięki temu możemy nauczyć się wiele od siebie nawzajem.
-Już mi się to podoba.
-Pogadamy jak zobaczysz co potrafią dziewczyny z twojej drużyny.
-Są aż tak złe?
-Chyba sobie ze mnie żartujesz, są genialne. Będziesz do nich świetnie pasowała. Na pewno od razu cię polubią.
-Mam nadzieję.

Po chwili podjechaliśmy pod wielką halę. Sebastian wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył drzwi od strony pasażera.
-Nie wiedziałam, że z ciebie taki gentlemen.
-Daj spokój dla mnie to normalne.
-Cześć Sebastian, nie wiedziałem, że znalazłeś sobie nową dziewczyną. Gdzie ty poznałeś taką ślicznotkę szczęściarzu?
-To nie jest moja dziewczyna. Poznaj to Weronika – przyjaciółka Facundo przyjechała z Polski żeby grać w naszym klubie. Weronika - Emanuele Birarelli nasz środkowy.
-Bardzo miło poznać Emanuele.
-Weronika.
-Wezmę tylko torbę i możemy iść na salę.
-Nie mówiłeś mi, że macie teraz trening.
-Przepraszam, wyleciało mi to z głowy. To jakiś problem?
-Nie, jeżeli obiecasz mi, że później oprowadzisz mnie po mieście.
-Oczywiście, a i jeszcze jedno. Uważaj na Emanuela to straszny kobieciarz – kiedy usłyszałam te słowa zaśmiałam się w głos.
-Uwierz mi, że ostatnią rzeczą której teraz pragnę jest romans.
-Po prostu chciałem żebyś wiedziała.
-Dzięki – pocałowałam go w policzek – a teraz prowadź.
-Tutaj są szatnie, po drugiej stronie gabinety masażystów, prezesa i wszystkich innych ważnych osób, a tutaj najważniejsze dla ciebie sala treningowa – Sebastian otworzył drzwi, a moim oczom ukazała się wielka sala przeznaczona do ćwiczeń – widzę, że ci się podoba w takim wypadku zostawiam cię tutaj, a sam idę się przebrać. Za chwilkę będę.
-Na pewno mogę tu zostać sama?
-Za chwilkę przyjdzie trener twojej drużyny i dziewczyny. Będziesz miała okazję je poznać.
-Ok. Dziękuję ci, że się mną tak opiekujesz.
-Obiecałem to Facundo. Mam cię strzec jak oka w głowie.
-No tak mogłam się domyśleć, że Facundo będzie chciał żebyś miał na mnie zawsze oko.


Zamiast szykować się na 18 piszę kolejne części.
Dzisiaj finał Eurowizji. Trzymam mocno kciuki za Donatana i Cleo. 

piątek, 9 maja 2014

cz. 26

-To co może jakiś obiadek?
-Może być.
-To na co masz ochotę?
-Zrób cokolwiek, na pewno będzie pyszne, ja muszę się rozpakować.
-Ok.

Po chwili ja skierowałam się do pokoju, który miałam zajmować na czas mieszkania we Włoszech, a Sebastian został w kuchni. Zamknęłam drzwi, postawiłam walizkę obok łóżka, a sama się na nim położyłam. Pomyślałam o Wojtku, o tym ile razem przeszliśmy. Dobrze wiem, że nadal mi na nim bardzo zależy po prostu nie mam siły z nim teraz rozmawiać. Z każdym spojrzeniem w jego stronę widzę jego i tą dziewczynę. Nie potrafię mu na razie wybaczyć, ale mam nadzieję, że z czasem uda nam się odbudować relację panującą kiedyś między nami.

-Obiad gotowy.
-Już idę.
-Miałaś się rozpakować, a ja widzę, że ty sobie tutaj leniuchujesz.
-No tak jakoś wyszło.
-To zrobimy tak. Najpierw zjemy obiad, a potem pomogę ci się rozpakować. Co ty na to?
-Dla mnie bomba.

-Pyszne, nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz.
-Bo tak naprawdę nic o mnie nie wiesz, ale spokojnie z biegiem czasu poznamy się bardzo dobrze.
-Zawieziesz mnie dzisiaj na halę, a potem oprowadzisz po mieście?
-Z miłą chęcią, ale najpierw rozpakowywanie. Chodź – wziął mnie za rękę – to od czego zaczynamy?
-Ja rozpakuję ubrania, a ty zajmij się innymi rzeczami.
-Ok.


-Kto to? - Sebastian wyjął ramkę ze zdjęciem Wojtka.
-Mój chłopak, właściwie były chłopak. Rozstaliśmy się krótko przed moim wyjazdem.
-Dlaczego się rozstaliście?
-Zdradził mnie.
-Ale nadal go kochasz. Prawda?
-Tak, nie potrafię o nim zapomnieć. Nadal jest dla mnie bardzo ważny.
-Widać to było po twojej reakcji.
-To co zbieramy się?
-Daj mi tylko chwilkę na przebranie i możemy jechać.



Liczę na wasze komentarz, to naprawdę motywuje do pisania :)
Zdradzę tylko, że już niedługo będzie się działo i niekoniecznie będzie miło.

środa, 7 maja 2014

cz. 25

Po godzinie siedziałam już w samolocie i zastanawiałam nad tym czy aby na pewno dobrze robię. Wiedziałam, że moją decyzją nie daję żadnej szansy Wojtkowi na naprawienie naszych relacji, ale nie myślę teraz o tym. Na razie chcę skupić się na sobie, na moich potrzebach, może po sezonie wrócę do Bełchatowa i porozmawiam na spokojnie z Wojtkiem. Lot minął mi całkiem przyjemnie obok mnie usiadła całkiem miła dziewczyna. Okazało się, że tak jak ja leci do Trentino. Przegadałyśmy całą drogę. Rozmawiało nam się tak dobrze, że postanowiłyśmy utrzymywać kontakt we Włoszech. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i pożegnałyśmy bo po Martę przyjechał jej chłopak, który jest Polakiem, ale od urodzenia mieszka we Włoszech. Po chwili zauważyłam całkiem przystojnego chłopaka trzymającego w rękach kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Podeszłam niepewnie do niego.
-Cześć, chyba czekasz na mnie.
-Cześć, jeżeli jesteś Weroniką to tak – tak słodko wymówił moje imię.
-Tak to ja.
-Sebastian, Facundo strasznie dużo mi o tobie opowiadał, ale nie mówił, że jesteś aż tak ładna.
-Nie przesadzaj.
-Wcale nie przesadzam, wyglądasz obłędnie.
-Załatwiłeś mi może jakieś mieszkanie?
-Hmm, no wiesz nie udało mi się niczego załatwić, ale możesz zamieszkać ze mną. To żaden problem naprawdę.  
-Nie chcę ci się narzucać.
-Nie narzucasz się, zresztą przyjaciele Facu są również moimi przyjaciółmi.
-Skoro tak stawiasz sprawę to ok, zamieszkam z tobą.
-No to jedziemy do domu.
Chciałam wziąć moją walizkę, ale Sebastian mi na to nie pozwolił i po chwili niósł już moje bagaże.
-Nie będzie ci za ciężko?
-Przestań, na treningach siłowych nie takie ciężary się podnosi.
-W ogóle jak przedstawia się sytuacja z moim klubem?
-W każdym momencie możesz zacząć treningi, toje papiery są dostarczone, trener był zachwycony kiedy zobaczył filmiki ze spotkań twojej drużyny. Swoją drogą muszę ci powiedzieć, że jesteś świetna, naprawdę grasz genialnie.
-Bez przesady dużo dziewczyn gra tak samo jak ja.
-Czuję, że nie wierzysz w siebie. Musisz uwierzyć, że jesteś najlepsza bo inaczej zawsze znajdzie się ktoś kto wmówi ci, że jesteś słaba, a ty od razu się załamiesz. Naprawdę jesteś genialna, uwierz w to.


zdjęcie z tumblra :)
Michał Winiarski kapitanem reprezentacji! Stefan dokonał moim zdaniem najlepszego wyboru.
Mówiłam już, że uwielbiam Arka Wlazłego? Pewnie tak, ale mówię po raz kolejny. Genialny jest ten chłopczyk. Zazdroszczę mu, że dorasta tak blisko siatkarskiego środowiska.
Zdjęcia Mariusza w barwach reprezentacji są genialne.
Może w końcu dowiemy się o jakiś transferach do Skry, bo jak na razie cały czas dowiadujemy się o tym kto odchodzi.
Żegnamy: Pawła, Daniela, Stefana i najprawdopodobniej Wojtka, który zostanie wypożyczony do innego klubu.
Czekam na oficjalne info w sprawie Miśka Winiarskiego
Jutro genialny dzień: 2 fizyki, 2 matematyki i historia. Przeżyć i zapomnieć o tym dniu.


poniedziałek, 5 maja 2014

cz. 24


Dwa dni później
-Na pewno wszystko spakowałaś?
-Nie martw się potrafię się spakować, na pewno o niczym nie zapomniałam.
-No mam nadzieję. Wiesz, że będę za tobą tęsknił?
-Ja za tobą też Facundo, ale tak musi być, wiesz, że nie dam rady chodzić tutaj na treningi, zawsze mogę go spotkać. Muszę odpocząć, przemyśleć sobie to wszystko, ale jedno mogę ci obiecać.
-Co?
-Będę do ciebie dzwonić codziennie i informować co się u mnie dzieje. Zadowolony?
-Chyba będzie musiało mi to wystarczyć. To co w drogę?
-Jasne – kiedy otworzyłam drzwi przed nimi pojawił się Wojtek.
-Co ty tutaj robisz?
-Chciałaś tak po protu wyjechać?
-Nie powinno cię interesować to czego chcę.
-Może ja zostawię was samych, jakby coś czekam w samochodzie.
-Ok.

-Powiedz mi czy naprawdę tak mało dla ciebie znaczę, że nie raczyłaś powiedzieć mi, że wyjeżdżasz do Włoch?
-Po prostu nie mam siły na spotkania z tobą, za bardzo mnie zraniłeś kiedy cię widzę przypomina mi się widok ciebie obściskującego się z tą dziewczyną. To za bardzo doli.
-Wiem, że bardzo cię zraniłem, ale wiem też, że kocham cię nad życie i będę o ciebie walczył, nawet jeśli ukryjesz się na drugim końcu świata ja i tak cię znajdę i w końcu będziemy razem.
-A w ogóle to skąd wiesz, że wyjeżdżam? Facundo się wygadał?
-Nie, byłem dzisiaj na waszym treningu i zapytałem dziewczyn dlaczego cię nie ma. Na początku myślałem, że to jakiś głupi żart, ale potem poszedłem do prezesa i to potwierdził. Wyjeżdżasz ze względu na mnie?
-Zawsze chciałam grać za granicą, ale ni będę ukrywać, że gdyby nie ta cała sytuacja pewni e nie zdecydowałabym się na wyjazd. Więc poniekąd mogę ci podziękować.
-Proszę cię nie jedź.
-Nie uważasz, ze jest już trochę za późno? Miałeś swoją szansę, ale jej nie wykorzystałeś.
-I tak będę walczył – wpił się w moje usta. Mimowolnie pogłębiłam pocałunek ponieważ wiedziałam, ze nie poczuję smaku jego ust bardzo długo, a może nawet już nigdy.
-Żegnaj.
-Kocham cię Weronika.
Gdy to usłyszałam jakaś część mnie chciała wrócić do niego i powiedzieć mu, ze nigdzie nie jadę, ale ta druga nakazała mi wybiec z mieszkania i jak najszybciej wyjechać z kraju. Rozdarta wewnętrznie czym prędzej zbiegłam ze schodów i wsiadłam do samochodu.
-Jedź!
-Na pewno?
-Niczego nie jestem już pewna.


Oddaję kolejny w wasze ręce i dziękuję za ponad 7000 wyświetleń :)

piątek, 2 maja 2014

cz. 23

-Co ten dupek sobie wyobraża?- zapytałam gdy Facundo wszedł do samochodu.
-Widać, że bardzo mu na tobie zależy.
-Mógł myśleć o tym troszeczkę wcześniej.
-To gdzie jedziemy? Może jakiś obiad?
-Możemy jechać.

Po kilku minutach siedzieliśmy w restauracji.
-To co zamawiamy?
-Mam ochotę na kluski śląskie, jakieś dobre mięso i surówkę, a na deser ogromny kawałek szarlotki.
-Nie pękniesz?
-Mam zły humor więc odreaguję sobie chociaż w ten sposób.
-Ok, nie wtrącam się.
-A ty co zamówisz?
-Może to samo, co prawda nie wiem do końca co zamówiłaś, ale myślę, że powinno być dobre.
-Na pewno nie pożałujesz.
-Mam nadzieję.

Po chwili kelnerka przyjęła zamówienie, a my rozmawialiśmy sobie na różne tematy.
-Pamiętasz jak mówiłem ci, że kolega może poszukać ci klubu we Włoszech.
-Pamiętam i co?
-Jeżeli chciałabyś wyjechać to miejsce na ciebie czeka, musisz się tylko w miarę szybko zdecydować.
-W sumie to nic mnie tutaj nie trzyma, a może na odległość przemyślę sobie to wszystko na spokojnie i będę w stanie porozmawiać z Wojtkiem.
-I widzisz nareszcie mówisz jak stara, dobra Weronika, a już się bałem, że zniknęła bezpowrotnie.
-Nie martw się kiedyś na pewno sobie z tym poradzę.
-Dobra koniec tego gadania bo jedzenie idzie.
-Smacznego
-Mmm miałaś rację świetne jest to jedzenie.
-Jeszcze się nie nauczyłeś, że ja zawsze mam rację.
-Zapamiętam to sobie. To kiedy chcesz wyjechać?
-Jak najszybciej, może pojutrze?
-Nie chcesz się z nikim pożegnać?
-Jedyną ważną dla mnie osobą był Włodarczyk, teraz nie mam już nikogo.
-Nie chcesz się z nim pożegnać?
-Nie chcę się z nim widzieć. Zadzwonię do niego jak wyląduję na miejscu.
-Jak chcesz, nie mogę ci niczego narzucać.

Jak chcecie to możecie. Pięć komentarzy. Jestem pod wrażeniem.

Wczorajszy odcinek Polska 2014 bezapelacyjnie najlepszy ze wszystkich jak do tej pory.
Nie cierpię deszczu. Zawsze jak mam trochę wolnego to pada -.-

czwartek, 1 maja 2014

cz. 22

Siedziałam skulona w szatni i wylewałam hektolitry łez kiedy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Facu.
-Co ty tutaj robisz? Miałeś czekać pod halą.
-Czekałem, ale nie wychodziłaś strasznie długo, więc postanowiłem zobaczyć co się stało.
-Nic się nie stało.
-Przecież widzę usiadł koło mnie i przytulił.
-Wojtek tutaj był.
-Czego chciał?
-Chciał porozmawiać. Wiesz, że zdradzał mnie od kilku tygodni. Nie wiem co on sobie myślał.
-Weronika jestem przekonany, że bardzo cię kocha. Po prostu zbłądził.
-Nie chcę już o nim rozmawiać. Idź zobacz czy nie ma go gdzieś w pobliżu. Nie chcę już go widzieć.
-Droga wolna – wzięłam swoją torbę treningową, którą po chwili przejął ode mnie Facundo.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Jest, gdyby nie ty, nie wiem jakbym funkcjonowała.

Wyszłam z hali trzymając Facundo pod rękę. Po chwili obok nas pojawił się Wojtek.
-A więc to tak. Najpierw przyjeżdżasz do mnie po tym jak Weronika odeszła, a teraz sam się z nią obściskujesz. Nieźle sobie to ukartowałaś, moja zdrada była tylko pretekstem przyznaj się. Jak długo to ukrywacie.
-Jesteś nienormalny. To ty mnie zdradziłeś, nie jestem tobą. W życiu bym cię nie zdradziła. Za dużo dla mnie znaczysz.
-To dlaczego się z nim obściskujesz.
-Po pierwsze nie obściskuje się, a po drugie nic cię to już nie powinno interesować, a jeżeli już tak koniecznie chcesz wiedzieć to Facundo mi pomógł. Mieszkam u niego, a ciebie nie chcę więcej widzieć. Zrozumiano? Idź sobie do tej swojej dziewczyny bawcie się świetnie dalej, a mną się już nie przejmuj.
-Weronika...
-Zostaw mnie! - odepchnęłam go od siebie i wsiadłam do samochodu.

-Wojtek daj jej spokój. Zdradziłeś ją, a ona nie potrafi ci tak łatwo wybaczyć. Ale wiesz co ci powiem idioto. Masz szczęście bo Weronika bardzo cię kocha i jestem pewien, że kiedyś jeszcze będziecie razem. A teraz idź do tej dziewczyny i powiedz jej prawdę, że bardzo kochasz Weronikę i nie będziesz się z nią więcej spotykać. Zrozumiano?
-Jasne.
-I lepiej na razie nie wchodź w drodze Weronice.
-Dzięki, że się nią zająłeś.
-Nie ma za co. Bardzo się z nią zżyłem, dzięki niej pogodziłem się z dziewczyną.



Jak zobaczę 3 komentarze pod tym wpisem to dodam jutro albo w sobotę jeżeli nie to pewnie dopiero w poniedziałek.

Wgl chyba zostanę chrzestną!!
Miłego labowania wszystkim. udanej majówki :)




Te dwa zdjęcia idealnie odzwierciedlają mój stan po wygranej Skry. Najpierw wielka euforia, a potem kiedy zobaczyłam Pawła i jego łzy sama ryczałam jak głupia. Tak bardzo kocham Skrę i każdego jej zawodnika. Okres transferów jest dla mnie najgorszym z możliwych. Nie chcę sobie wyobrażać jak to będzie bez Zatiego, Pliny. Moje serce krwawi po raz kolejny. Najpierw Kurek, Winiar, Aleks a teraz oni :(